Najwięksi wrogowie
Data: 15.12.2023,
Kategorie:
Celebrytki,
Geje
Anal
Autor: Ewdardp
Mecz quidditch skończył się wygraną Hogwartu. Zwycięska drużyna gratulując sobie dobrej gry, szli do szatni przebrać się i umyć pod prysznicem. Ron Weasley jak zawsze został trochę dłużej po meczu, żeby poćwiczyć latanie na miotle. Nie potrzebował tego dodatkowego treningu, zwłaszcza, że w meczu dał z siebie wszystko i teraz czuł się wycieńczony, ale nie chciał razem z chłopakami barć prysznic. W Hogwarcie nie było oddzielnych kabin, była jedna duża łazienka, gdzie nadzy chłopcy stali koło siebie. Zawsze po meczu wymyślał jakąś wymówkę, czekał aż reszta drużyny skończy i wyjdzie. Jego kutas, w porównaniu do reszty chłopaków, był dużo większy, wyglądał jak jakieś dziwadło z wielkim czymś dyndającym między nogami. Raz kiedyś, jak Harry go zawołał, wszedł do łazienki, gdzie cała drużyna stała koło siebie i namydlali się pod lecącą wodą. Stał tak i patrzył jak ręce chłopaków przesuwają się po ich nagich ciałach, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Lewy skrzydłowy, John, akurat czyścił swojego fiuta, jednak robił to tak dokładnie, że się podniecił i w tym momencie stał w całej swojej okazałości. Ron nie mógł oderwać wzroku od tego pięknego drąga. Patrzył jak ręka chłopaka jeździ góra dół, namydlając członka, a na buzi chłopaka pojawił się grymas rozkoszy. Poczuł, że sam robi się twardy i zaraz jego kutas wyskoczy na zewnątrz.
Zawstydził się, zasłonił kroczę ręką i wybiegł z łazienki. Od tamtej pory zawsze czeka aż będzie sam i wtedy idzie się umyć.
Tak też było ...
... dzisiaj.
Nie musiał czekać długo. Po wygranym meczu, mieli iść świętować wygraną, także każdy szybko zrobił, co miał zrobić i poszedł na imprezę. Nasłuchiwał cały czas, tak żeby usłyszeć ostatnią osobę wychodzącą z szatni. W końcu , sam, mógł w spokoju wziąć prysznic. Zdjął koszulkę, spodnie, i kiedy już miał ściągać majtki usłyszał odgłos otwieranych drzwi.
- nie możliwe, żeby tak wygrali, muszą używać jakiegoś dopingu – usłyszał głos kogoś wchodzącego.
- przeszukamy ich szatnię, na pewno coś tu znajdziemy – ktoś odpowiedział. Znał ten głos doskonale, nienawidził go, to na pewno był on,Draco Malfoy.
Szybko starał się założyć spodnie i się schować, zanim go zobaczą. Byli szybsi. Zastali go, stojącego tyłem do nich, w samych majtkach.
- o kogo my tu mamy – Vincent, grubszy chłopak, jeden z pupili Malfoya, pokazał palcem na Rona.
- o, Pan Weasley, jeszcze tutaj, myśleliśmy, że wszyscy Gryfindorczycy poszli już świętować – skomentował, jak zawsze ze swoim szyderczym uśmiechem Malfoy.
Ron odwrócił się twarzą w stronę slytherinów. Stał w samych bokserach, starając się zasłonić krocze, jednak jego ręce nie były wstanie zasłonić całego kutasa, przez co dobrze odznaczał się przez cienki materiał. Trójka gości od razu skierowała swój wzrok na tę wypukłość na majtkach Weasleya i wpatrywali się z otwartymi ustami.
- wyjdźcie i zostawcie nas samych, przesłucham go i wyciągnę potrzebne informację – po długiej przerwie, która dla Rona wydała się wiecznością rozkazał Malfoy. ...