Upadek
Data: 09.03.2024,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: storyteller1980
Pod dom Moniki i Marka dojechałem w mniej niż 10 minut, zachęcony tym, co powiedziała mi przez telefon. Jakby w przypadku wizji spotkania Moniki wogóle potrzebna była dodatkowa motywacja. Wprost ubielbiałem przebywać w jej towarzystwie odkąd się z nimi zaprzyjaźniliśmy. Oczywiście chodziło o to, że rozbierałem ją wzrokiem aby potem dopracowywać fantazje z jej udziałem, ale chodziło też o jej uśmiech, głos, spojrzenie, delikatność, spokój i wyluzowanie.
Było ciepłe, letnie popołudnie a ja miałem podjechać po karton z książkami fantasy, których Marek chciał się pozbyć, a ja chętnie bym przejrzał, licząc na jakąś ciekawą a zapomnianą pozycję. Gdy zadzwoniłem z pytaniem, czy mogę się teraz po to pojawić, to usłyszałem:
- Jasne, przyjedź. Nie ma teraz Marka, ale myślę, że wiem gdzie to jest - poszukamy.
Co jak co, ale wolałem szukać kartonu z nią. Podjechałem zatem pod dom, wyszedłem i dzwonię. Czekam minutę, nic. Może jest w ogrodzie? Skierowałem się od prawej strony ich domku, i zacząłem wspinać po schodkach prowadzących do ogródka. Dostrzegłem ją jakieś 10m od tarasu, w pozycji na czworaka, tyłem w moją stronę. Najwyraźniej szperała w krzaczkach owocowych i nie usłyszała dzwonka z domu. A widok ten był tak przyjemny, że aż zwolniłem i nawet celowo nie oznajmniałem swojego przybycia. Cienkie i króciótkie bawełniane spodenki ledwo co przykrywały jej krągły, kobiecy tyłek wypięty wprost w moim kierunku. Klęczała pochylona wsparta na lewej ręce, a jej kolana były nieco ...
... rozsunięte na boki. Wyjątkowo apetyczny widok, który od razu rozbudził moją wyobraźnię. Spokojnym krokiem zbliżyłem się do niej delektując się i rozmarzając równocześnie.
- Cześć Monika!
- Ooo, cześć Michał - odparła uśmiechnięta, nieco zaskoczona i jakby wystraszona. Podniosła się momentalnie i przechyliła w moją stronę na przywitanie, które - ku mojej radości - u niej zawsze polegało na serdecznym przytuleniu. Ja wykonałem analogiczny ruch, tylko trochę zbyt szybko i w efekcie zderzyliśmy się ze sobą. Monika sama była chyba zaskoczona, bo wyrwało jej się krótkie "o, przepraszam" jakby to była jej wina, że mogłem się zderzyć od jej biustu (co szybko odnotowałem - nieskrępowanego stanikiem) oraz zanurzyć w okolice szyji i puszczonych luźno włosów. Po 2-sekundowej przerwie na ochłonięcie po takim powitaniu powiedziała:
- Myślałam, że mam jeszcze moment i pozbieranie poziomek, a Ty tak szybko przyjechałeś. Podszedłeś tak po cichu...
- Aa, sorry podziwiałem widoki - palnąłem.
- Co? - zapytała
- Noo.. wasz ogródek, fajnie wam tu wszystko rośnie... chciałbym żeby u nas był taki soczysty trawnik zamiast klepiska - kluczułem.
- Noo dobrze, to idziemy poszukać tych książek? - odpowiedziała po chwili, z typowym dla siebie pogodnym uśmiechem.
- Jasne - odparłem.
Weszliśmy przez taras do domu. W środku na szczęście było nieco chłodniej, a do tego Monika zaproponowała mrożonej lemoniady. Napełniła blender kostkami lodu, skruszyła je i dodała wody, cytryny i ...