-
Wieśniaczka - Dama, część 1: Zwykła sesja
Data: 09.04.2024, Kategorie: Hardcore, Tabu, Podglądanie Autor: BigTales
W upalną, lipcową niedzielę Mariusz zostawił pensjonat pod opieką personelu i zabrał dzieci na górę piaskową z zakolu Bystrej. Kochał to miejsce i nienawidził jednocześnie. Przychodził tu gdy był wesoły i gdy był smutny. Tu pierwszy raz całował się z Kamilą. Tu się też pierwszy raz kochali. Tu nieraz płakał. Tu wiele wybaczał. I tu wiele zrozumiał. Siedząc w cieniu sosen na kocu, z uśmiechem obserwował, jak jego pierworodny, sześcioletni Piotrek gania piszczącą z radości dwa lata młodszą Olę, podobną do mamy jak dwie krople wody brunetkę o smukłej twarzy. Dziewczynka schowała się za tatą, żeby uniknąć obsypania piaskiem. - Zjedzcie coś, Piotrek. - Nie jestem głodny. Kiedy wróci mama? - Za dwa dni. Mama ciężko pracuje. Odbierzemy ją razem z dworca, dobrze? Odpowiedziała mu głośna wrzawa. Patrząc na zabawy dzieci, dyrektor pensjonatu Mariusz Kowalewski lubił wracać myślami do przyszłości. Był pewien, że mimo jej słodko-gorzkiego smaku, niczego by w niej nie zmienił. Wszystko zaczęło się w tym miejscu. Przy korzeniach tej sosny, pod którą teraz siedział, poznał smak kobiecych ust. Mieszkali z Kamilą na przeciwnych końcach Małych Borów. Chodzili do tej samej klasy, a po szkole odprowadzał ją do domu. Pewnego dnia zwabiła go tu, nad rzekę, i zostali parą. Kochali się w tym miejscu dwa lata później, gdy skończyli siedemnaście lat. Mariusz zaczął pomagać rodzicom Kamili w prowadzeniu gospodarstwa agroturystycznego. Gęste lasy, jezioro, rzeka, różnorodne ...
... zwierzęta gospodarskie. Było tu wszystko, żeby do gospodarstwa państwa Grzelaków w Małych Borach chętnie przyjeżdżały rodziny z małymi dziećmi. Mariusz był zachwycony mogąc zarobić pierwsze pieniądze, choć ważniejsze dla niego było wspólne spędzanie czasu z dziewczyną. Chciał w przyszłości wspólnie z nią założyć pensjonat i wieść spokojne, rodzinne życie. Trochę niepokoiły go plany Kamili o wyjeździe na studia do Warszawy. Bał się, że w zderzeniu z tamtym światem, ten obecny zblednie i Kamila nie wytrzyma próby czasu. Lato dwa tysiące ósmego było inne niż poprzednie. Pod koniec lipca przyjechała grupa głośnych i aroganckich studentów. Pozostali pensjonariusze zaczęli się szybko skarżyć. Wysoki brunet o imieniu Marek był jedynym z tego grona chłopakiem dającym się lubić. Chodził z nieodłączną lustrzanką wysokiej klasy, Sprawiał wrażenie lekko nieobecnego artysty. Zwyczajny i miły w rozmowie nie wywyższał się, a wręcz można było odnieść wrażenie, że głupio mu za pozostałych. Mariuszowi jedynie nie podobał się sposób w jaki spoglądał na Kamilę. Pewnego dnia Mariusz pomagał dziewczynie roznosić posiłki w przeszklonej altanie pełniącej rolę stołówkę. Dzięki temu kuchnia, gdzie czasem się mijali stała się niemym świadkiem skradzionych pocałunków. Kamila miała na sobie białą bluzkę z guzikami i dżinsową, krótką spódniczkę. Bardzo krótką. - Ładnie wyglądasz. Kiedy ją kupiłaś? - Wczoraj w mieście. - Komplement bardzo poprawił nastrój Kamili. Objął dziewczynę, nalewającą ...