1. Bal Sylwestrowy. Marta i student cz. 4


    Data: 12.04.2024, Autor: Historyczka

    Najeźdźca był wniebowzięty, aż palił się do natarcia. Szybko nakierował na cel.
    
    Gdy poczuła agresora ślizgającego się po kroczu, wszczęła lamentowanie.
    
    –- O Boże! Cóż za potężny taran zaczyna szturm mych bezbronnych wrót…
    
    Mariusz niewprawnie próbował ulokować penisa w pochwie kobiety. Niestety robił to nerwowo, ponadto Marta, pozorując opór, wierzgała nogami, więc mu nie wychodziło.
    
    Był jednak potwornie zdeterminowany. Sapał.
    
    – Nadaremny trud oblężonych… mego szturmu nic nie powstrzyma! –
    
    Studenta historii podniecało to słownictwo nie mniej niż nauczycielkę.
    
    Historyczka cały czas protestowała. Powtarzała w kółko:
    
    – Nie… nie…
    
    Ale przestała wierzgać. Bała się, że Mariusz się zdeprymuje swoim niepowodzeniem. Nawet, niby nieświadomie, szerzej rozłożyła nogi.
    
    Wreszcie Mariusz dopiął swego. Czubek jego członka zanurzył się w szparce.
    
    – Miejsce miecza jest w pochwie… – sapnął.
    
    Teraz musi się udać! – dopingował sam siebie.
    
    – Ojjj… – jęknęła Marta. – Wiedziała już, że zostanie zdobyta. Mogła sobie pozwolić na kolejne protesty. – Mariuszu… nie! Powstrzymaj okrutną inwazję…
    
    Ale Mariusza już wołami by nie odciągnął. Z całą siłą, bez litości, wepchnął Marcie do końca. Był arcyszczęśliwy.
    
    Zrobiłem to! Już nie jestem prawiczkiem! Jak on powiedział? Zakisiłem ogóra w nauczycielskiej pizdeczce!
    
    Powoli wycofał się nieco, by wykonać kolejne pchnięcie. Marta zareagowała na to jękiem. Jęczała po każdym kolejnym sztychu, szepcząc:
    
    – Nie, ...
    ... nie…
    
    Ale nie opierała się. Mariusz był w siódmym niebie.
    
    Kiedy jego członek uderzał mocno o dno pochwy, kobieta stękała głośniej.
    
    – Mariuszu… ach… jesteś bezlitosny… – Wiedziała że takie słowa pobudzą męskie ego.
    
    – Tak! Zdobyłem cię. Jesteś teraz moja!
    
    – Tak… ach… jestem… ach… twoja… zdobyłeś mnie… wziąłeś w jasyr – jęcząc, potwierdzała podniecona Marta.
    
    Jeszcze bardziej rozogniony chłopak przyspieszył cwał. W jego rytm pobrzdękiwała, żywo podskakując biżuteria: koczyki i naszyjnik. Młodzian zachwycał się, że jego fantazje stają się rzeczywistością.
    
    – Mariuszu… ochh… twój taran, jest taki potężny… i brutalny… A moja świątynia jest tak ciasna…
    
    – To… doskonale… złupię ją niemiłosiernie!
    
    – Och… ja biedna… zniewolona… pohańbiona…
    
    Ten dialog straszliwie podniecał Mariusza. Teraz całe swoje siły wkładał w to, żeby pchnięcia były takie, jakby chciał przebić dziewczynę na wylot. Kozetka zaczęła trzeszczeć.
    
    – Mariuszu… ależ jesteś ekspansywny… czuję się niczym nabita na pal…
    
    Kiedy chłopak przyspieszył i rozpoczął istną galopadę, raźno jej sekundowały kolczyki, omal nie urywając się.
    
    Marta przestraszyła się, że wkrótce może dojść do wytrysku. W niej.
    
    – Mariuszu, jesteś niezabezpieczony… uważaj, żeby nie skończyć we mnie… – kobieta bała się tego bardzo, ale jednocześnie, o dziwo, strach podniecał ją. I słowa wypowiadane do chłopaka.
    
    Jego z kolei, pobudzała świadomość, że może spuścić się w cipce dojrzałej kobiety. W cipce nauczycielki
    
    – Aaaa! Chcę ...
«12»