Novus ordo – Fragment 1
Data: 17.08.2024,
Kategorie:
BDSM
Autor: TwojaOdskocznia
– Wstań – nakazuję, przekładając szczotkę z lewej dłoni do prawej.
Katerina nie patrzy na mnie. Wykonuje polecenie czysto mechanicznie.
Chwytam ją mocno za nadgarstek, ale dbam, by ten uścisk nie był dla niej bolesny. Wciąż siedząc, prowadzę ją przed siebie. Chcę ją przełożyć przez kolano, ale w taki sposób, by jedną nogą ograniczać ruchy jej nóg. Kieruje mną wygoda. Źle się bije żonę, która wierzga nogami.
Prowadzę Katerinę tak, by stanęła pomiędzy moimi nogami. Trzymam je lekko w rozkroku.
– Ręce za plecy – wydaję kolejne polecenie, które ma mi ułatwić całe zadanie. Bicie żony, która się zasłania, też nie jest wygodne, ale przede wszystkim nie jest bezpieczne. W tym wszystkim pragnę nie zrobić jej krzywdy.
Z początku brałem też pod uwagę inną opcję. Możliwa była inna pozycja. Zrezygnowałem z niej. Jestem tradycjonalistą. A przełożenie przez kolano wydaje mi się być najbardziej standardowe.
Łapię za oby dwa nadgarstki żony jednocześnie. W ten sposób łączę z sobą jej ręce. Pochylam ją nieznacznie i nakazuję ugiąć kolana, niemal na nie paść. Sprawiam, by biodrami wspierała się na jednej mojej nodze, zaś drugą dociskam do jej ud. Siedzę bokiem, przez co jej tułowie spokojnie i wygodnie spoczywa na łóżku. Jej ręce wciąż trzymam w stalowym uścisku. W ten sposób odbieram jej każdą jedną możliwość ruchu. Katerina nie ma żadnej drogi ucieczki. Nie pozostawiłem żadnej furtki. Zrobiłem to celowo. Teraz jest zmuszona znieść każdy raz, który zamierzam jej wymierzyć. ...
... Protestować może jedynie słownie. Nie zakneblowałem jej ust, bo chcę mieć możliwość rozmawiania z nią.
Z początku jest mi dziwnie. Nie nawykłem do używania jakichkolwiek narzędzi względem pośladków żony. Wcześniej tylko raz zdarzyło mi się wyjąć pasek ze spodni właśnie w tym celu. Uderzam więc niepewnie i niemocno. Bardziej na próbę. Za drugim razem robię to już pewniej i mocniej. Zerkam przy tym na Katerinę. Nie jest mi obojętna jej reakcja. Nie martwi mnie jednak to, że próbuje się podnieść. Kara powinna być trudna do zniesienia. Miałbym więc prawo do zmartwień dopiero wtedy, gdyby przyszło jej ją wytrwać bez żadnego trudu.
Uderzam miarowo i niespiesznie. Metodycznie. Najpierw dwukrotnie w prawy pośladek, później w lewy. Przy uderzaniu w ten sam przerwa to jakieś dwie sekundy, podczas zmiany pośladka przerwa jest dłuższa, ale niewiele. Możliwe, że sięga pięciu. I zanim odezwę się do żony, staram się wejść w ten rytm. Nie chcę go zgubić.
– Wiesz dlaczego cię biję? – pytam, ale wcale nie w przerwie. Wciąż uderzam dokładnie w taki sam sposób.
Katerina milczy.
– To było pytanie, więc odpowiedz – pouczam.
Do moich uszu dobiega płacz i krótkie:
– Tak.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się zdawkowości. Katerina zwykle jest bardzo wygadana, ale nigdy w takich momentach i nigdy na takie tematy, ale nie można ich pominąć. W moim obowiązku jest doprowadzenie żony do odpowiedniego myślenia. Musi sama dojść do poprawnego wniosku, wiedzieć za co jest karana i, że nie ...