1. Klucz


    Data: 08.12.2019, Autor: likeadream

    ... rozdzieliły się na którymś skrzyżowaniu.
    
    Poczułam się... dziwnie. Nigdy tego człowieka nie widziałam, a teraz aż dwa razy w ciągu dwóch dni...? To złudzenie pomyślałam. Pewnie dopiero teraz zaczęłam zwracać na niego uwagę. W końcu nie co dzień ktoś obdarowuje Cię kawałkiem starego żelastwa, pomyślałam z przekąsem.
    
    …......................................................................................................................................................
    
    Około 21:00 postanowiłam położyć się spać. Stwierdziłam, że choć raz powinnam porządnie się wyspać. Ostatnio nie mam siły nawet biegać, co chwila infekcje. Chyba muszę zacząć dbać o siebie. Może jakieś witaminy...?
    
    Zasnęłam. Zasnęłam, a w mojej głowie rozpoczął się spektakl.
    
    Szłam brukowanymi uliczkami starego miasta. Czy to moje miasto...? Nie wiem. Nie rozpoznaję miejsc, a jednak wiem, w którą stronę powinnam pójść. Pomimo mroku nie boję się. Wychodzę za kolejny i kolejny róg. W pobliżu którejś z kolei przecznicy, kilkadziesiąt metrów przede mną, dostrzegam mężczyznę. Spokojny, miarowy krok. Pewność siebie wyzierająca z każdego kroku.
    
    Zaraz... ja znam go skądś... Przecież to... To chyba człowiek, który podarował mi klucz! Zaczęłam biec za nim. O dziwo mój bieg wcale nie skracał dystansu między nami. Po chwili postać zniknęła wchodząc wąskimi schodami do położonego przy bocznej alejce domku. Żebym nie wiem jak się starała, nie mogłam się do niego zbliżyć nawet na krok. W końcu zwolniłam. ...
    ... Zauważyłam, że otaczają mnie zupełnie obce miejsca. Wąskie ramiona jesiennych drzew pochylały się nade mną. Nie wiedziałam tylko, czy chciały mnie ochronić, czy pochłonąć. Kiedy poczułam, że panika zaczyna dławić mnie w gardle, otworzyłam oczy.
    
    To sen, tylko sen, pomyślałam z ulgą. Tak czy inaczej, koszulka w której spałam nadawała się jedynie do zmiany.
    
    Kolejne noce mijały podobnie. Sny, koszmary, czy jakby ich nie nazwać- skutecznie uniemożliwiały mi sen, dający choć krztę odpoczynku. Zawsze ten sam schemat. Stare miasto, mrok, i ten mężczyzna. W końcu, byłam tak zmęczona, że musiałam wziąć kilka dni wolnego w pracy. Doprowadziłam się do stanu, w którym niemal bałam się zamknąć oczy w obawie przed powtórką z tej koszmarnej telenoweli.
    
    Jednak tej nocy, sen był inny. Początek... Jak najbardziej. Ten sam. Jednak, tym razem, mężczyzna, zamiast zniknąć w mroku domu, przywołał mnie gestem dłoni, i przy mnie otworzył drzwi. Otworzyłam usta ze zdziwienia, kiedy zobaczyłam, że otwiera je TYM kluczem. Sama nie wiedziałam, czy jestem przerażona, czy ciekawa. Nie dane mi było dostrzec, co kryje się za drzwiami. Poranek przyszedł niespodziewanie wraz z wwiercającym się z mózg dźwiękiem budzika.
    
    Tego dnia, bardziej niż zwykle nie mogłam się skupić. Muszę znaleźć ten klucz i oddać komu trzeba. Niby nie wierzyłam w takie bzdury, ale moje sny zaczęły się od tego momentu. Może coś w tym jest... Energia przedmiotu...? EEE tam. Po prostu znajdę go i oddam temu dziwnemu gościowi.
    
    W ...
«1234...7»