Klamra
Data: 14.02.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Romantyczne
Autor: Radeck
... ona mi zabroniła wychodzić z domu.
Myślałam wtedy, że mnie skrzyczy, a ona mnie przytuliła i pocałowała. Ojciec przywiózł lekarza, on mnie zbadał i powiedział, że wszystko jest w porządku. Na rozpoczęcie roku szkolnego już nie poszłam, lekarz napisał mi zwolnienie. Siedziałam cały czas w domu, a mama wychodząc, zakładała poduszkę na brzuch. Gdy przyszły koleżanki i pytały się o mnie, to mama powiedziała, że pojechałam do sanatorium. Ewę urodziłam w domu, potem już mogłam wychodzić, ale do szkoły nie poszłam, zajmowałam się Ewą, karmiłam ją piersią. Dopiero po wakacjach poszłam znowu do szkoły. Nie utrzymywałam kontaktu z moimi byłymi koleżankami, a dla nowych też nie miałam czasu mówiąc: muszę się zająć siostrzyczką, gdy rodzice pracują w polu. Potem przyjechałam tutaj, mieszkałam w internacie zrobiłam maturę. Gdy zmarł ojciec, mama sprzedała gospodarkę, zostawiła sobie tylko dom z ogrodem. Ukończyłam studia, miałam pracę. Mama nigdy nie chciała przeprowadzić się do miasta, a Ewa do końca mieszkała z nią.
Joanna nalała sobie soku do szklanki powoli go pijąc. Ewa wstała usiadła obok mamy przytulając się do niej.
- Mamusiu, dlaczego nigdy wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
Widać było ulgę i zadowolenie Joanny, wyszły jej łzy, po czułych słowach córki.
- Widzisz córeczko, przez wiele lat, nie potrafiłam się z tego otrząsnąć, ale teraz od niedawna mam to już za sobą.
Siedząc po drugiej stronie stolika, patrzyłem na obie, trudno uwierzyć, że to jest matka z ...
... córką.
Przez głowę przeszła mi myśl, koszmarna myśl: ja byłem wtedy w tym drugim pokoju, a to jest pokój Joanny. Więc wtedy pewnie kochałem się z Joanną. Dobrze, że nie wspominałem nic o tym Ewie. Czy Joanna wie? Myślę, że nie. Może myśli, że to był ten mężczyzna, który wtedy chrapał w salonie na kanapie.
Zrobiło się już późno, poszedłem do domu.
Z Ewą układało nam się coraz lepiej. Bardzo często przebywałem u niej w domu.
Joanna nigdy nie zdradziła się niczym, co by wskazywało na to, że wie, że to ja wtedy z nią byłem. I niech tak zostanie - pomyślałem.
Ewa wyjechała na wieś, tam gdzie się urodziła i wychowywała, chciała pójść na grób dziadków. Joanna była tam tylko na pogrzebie mamy i nigdy więcej tam nie chciała jechać. Ewa zatrzymała się tam parę dni u koleżanki.
W sobotę poszedłem do niej, bo po południu powinna już być w domu. Drzwi otworzyła mi Joanna, mówiąc:
- Dobrze, że jesteś, martwię się, bo Ewy jeszcze nie ma - widać było, że Joanna się gdzieś wybierała.
- Mam do ciebie prośbę, czy mógłbyś mnie zawieźć moim samochodem do koleżanki na imieniny? I wróć, proszę, poczekaj tutaj na Ewę.
- Tak, oczywiście - powiedziałem
Odwiozłem Joannę, dała mi swoje klucze z mieszkania i tam wróciłem. Otwierając drzwi słyszałem głos Ewy. Ale ku mojemu zdziwieniu nigdzie jej nie było. Zauważyłem, że na telefonie mruga lampka. Odtworzyłem wiadomość i Ewa się znowu odezwała:
- "Popsuł się autobus, spóźniłam się na pociąg, czekam na następny, jak dojadę to z ...