Spelnienie - cz. III.
Data: 12.03.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick
... odebrała telefon. Chwilę rozmawiała, zakończyła słowem „powtórzę” i nagle podniosła się.
– Kochana, idę do męża.
– Stało się coś?
– Niby nie, ale jemu pilnie zachciało się jakiegoś wypadu na zakupy, bo „musi”, a ja mam pieniądze. – Szybko ubierała bluzeczkę i szerokie szorty z jeansu. Trudno było domyślić się jak atrakcyjnie wygląda bez nich.
– Odprowadzę ciebie – chciałam przejść się z nią.
– Nie, nie. Dziękuję – Zosia uśmiechnęła się i pokręciła głową. – Byłoby miło, ale twój mąż już tu idzie. Będzie za kwadrans. Prosił, żebyś zaczekała tutaj. Wie, gdzie zwykle leżymy. – Nachyliła się, dała mi buziaka w policzek i polizała ucho. Dreszcz przebiegł po moim ciele. Mimowolnie wzdrygnęłam się.
– Aż tak nieprzyjemne? – zapytała z niepewnym uśmiechem.
– Wręcz odwrotnie – zaprzeczyłam ruchem głowy. – Ale mało – szepnęłam.
– Cierpliwości, kochana. Jeszcze się nacieszysz moją obecnością, pa – pożegnała się i żwawo ruszyła w kierunku ścieżki.
Położyłam się, chwilę opalałam plecy. Nie zauważyłam, kiedy podeszła Marta.
– Ładna opalenizna – powiedziała z uśmiechem i usiadła obok mnie. Blisko.
– Już bez męża? – zażartowałam.
– Nie – uśmiechnęła się. – Pilnuje naszych rzeczy, a ja na chwilę przyszłam do ciebie. Chciałam porozmawiać.
– Jasne. O czym?
– Z Edkiem i Basią znamy się od dawna. Naszych mężów łączą sprawy zawodowe – zagaiła. – Przy okazji powiedzieli mi, że opalasz się nago na balkonie. Fakt, z tak ładnym ciałem możesz sobie na to ...
... pozwolić. Twoje piersi pewnie chętnie podziwiają wszyscy mężczyźni. – Proszę, a już posądzałam ją o inne skłonności...
– Dziękuję za komplement! Od kobiety liczy się podwójnie.
– Można tak opalać się? Nikt nie podgląda? Nie zaczepia?
– Można. Z naszej strony jest dużo słońca, prawie południowa strona, a jak chcę to ręcznikiem zasłaniam się od ciekawskich. Niewiele wtedy zobaczą.
– Chętnie skorzystałabym z waszego balkonu. Jeżeli nie będziecie mieli nic przeciwko temu. Ale gdyby to był kłopot dla was, to mów otwarcie. Nie obrażę się.
– Nie, skąd! Oczywiście, jeżeli nie wyjdę, kiedy mąż pójdzie nurkować.
– Naturalnie. Sama nie chciałabym siedzieć na waszym balkonie. To byłoby dla mnie krępujące. Miła jesteś. Zapytaj męża, czy też zgodzi się – zaczęła głaskać mnie po udzie.
Nie cofnęłam nogi. Nie zareagowałam w gwałtowny sposób, ale spojrzałam na nią. Marta nadal głaskała mnie i patrzyła wyczekująco na mnie. A ja milczałam. Uśmiechnęła się.
– Zosia to twoja partnerka?
– No co ty?! – zaśmiałam się, rozbawiona niedorzecznością pytania. Jakby ucieszyła się. Dłoń zsunęła się i zaczęła delikatnie głaskać mnie w zgięciu kolana.
– Ale lubisz kobiety?
– Wiele osób lubię – uśmiechnęłam się swobodnie. – Jestem mężatką.
– Jedno drugiemu nie przeszkadza – zauważyła. – Widziałam jak dotykacie się, leżąc na plaży. Nawet całujecie.
– No, zdarza się! – Znowu śmiałam się. – To sprawdzony sposób na pozbycie się nachalnych mężczyzn! – Otworzyła szeroko oczy ze ...