-
Bielizna 15
Data: 11.05.2020, Autor: batavia
Gdy tylko przestał ją łaskotać, wykorzystała jego moment nieuwagi i już siedziała mu na piersi. W pierwszej chwili chciał ją zrzucić, ale uznał, że dla takiego widoku warto się poddać. Zziajana i zadowolona siedziała na nim, kolanami blokując mu ruchy rąk. - Poddajesz się smarkaczu? – zaczęła go łaskotać. - Przestań, proszę, poddaje się. Dla takiego widoku nie będę z tobą walczył. Pochylona, naga, przysunęła się do jego twarzy. Gdy chciał sięgnąć do jej ust, ze śmiechem się odsunęła. Powtarzała to kilka razy. - Dlaczego? Proszę, przysuń się. - Ty myślisz, że już wszystko możesz i ma być tak, jak ty chcesz smarkaczu. A kto tu miał decydować o wszystkim? Będziesz mnie słuchał? - Będę, kocico, do czasu, aż mnie puścisz – mówił do niej ze śmiechem – wiesz, że ślicznie wyglądasz. Teraz dopiero widzę, jakie masz piękne piersi, a jakie śliczne ciałko. - Patryk, ty mnie nie czaruj. - Mówię prawdę, przysuń ją tu bliżej. Mam na nią apetyt. Przysunęła biodra bliżej, ale tu też nie mógł dosięgnąć, zanosiła się ze śmiechu, obserwując jego nieudane próby. W końcu zrezygnowany położył głowę na poduszce. - I co dalej, już zrezygnowałeś? Będziesz mi posłuszny smarkaczu? Przyglądał się jej uważnie, jakby coś obmyślając – Nie będę – powiedział i niespodziewanie próbował ją zrzucić z siebie. Skutecznie sparowała jego wysiłki. Nie udało mu się jej pokonać, w końcu dał spokój i zaprzestał prób uwolnienia od tego ślicznego ciężaru. – Wygrałaś, daję słowo, że ...
... zrobię, co każesz, tygrysico. Pochyliła się i pocałowała go, a po chwili położyła się na nim. Złożyła ręce na jego piersiach, na których oparła głowę. On jedną dłonią głaskał ją po plecach, a drugą poprawiał jej włosy. Powoli uspokajały się ich oddechy. - Gdzie mamy iść na czternastą? – przypomniał sobie o rozmowie. - Tajemnica! - No dobrze nic już nie pytam. Dasz mi się pocałować, a może… - Nie – kpiący głosik – to za to, że nie poddałeś się od razu. Przewrócił ją na plecy i zaczął całować, brzuch, piersi. Zatrzymał się przy sutkach, które lizał delikatnie, a za chwilę intensywnie ssał, niczym niemowlak. Jej próby obrony słabły z każdą kolejną pieszczotą. W końcu zaprzestała jakichkolwiek protestów. Z przymkniętymi oczami, cichutko wzdychając, czerpała narastającą przyjemność płynącą z jego pieszczot. Po pierwszym głośniejszym jęku przerwał pieszczoty i ku jej zaskoczeniu wstał z łóżka. - Idę się wykapać. Spojrzała zaskoczona. Stał nagi przy łóżku z wyprężonym penisem, niczym młody satyr, uśmiechał się kpiąco. – Dlaczego przerwałeś? – przeciągnęła się – możesz mnie dalej pieścić. - Powiedziałaś, nie, więc odchodzę – i już go nie było. Po chwili usłyszała szum wody w łazience. Rozczarowana wstała, szła do łazienki, zastanawiając się jakiego psikusa mu zrobić. Otworzyła drzwi i zaskoczona ujrzała pustą kabinę z lejącą się wodą. To było wszystko, co zdążyła zobaczyć, gdy on niespodziewanie objął ją od tyłu. - Jednak przyszłaś – złapał ją pod ...