-
Milosci. 2. Razem czy osobno?
Data: 17.06.2020, Kategorie: Inne, Autor: Amanda Ero
... chwilę, ale Tereska już czekała zniecierpliwiona w kuchni na krześle, umyta i przebrana. Podał jej oba opakowania. – Co to ma być? – Chyba widzisz. Aptekarka dała mu mocno reklamowane tabletki na uspokojenie, więc nie czuł się w obowiązku tłumaczyć oczywistego. Wlał wody do elektrycznego czajnika, włączył i przygotował dwie szklanki. Pogrzebał w lodówce w poszukiwaniu czegoś jadalnego. Już był w połowie szykowania śniadania dla dwojga, kiedy zorientował się, że Tereska coś długo czyta ulotkę testu. Westchnął, przykucnął w wąskim przejściu między jej kolanami a szafką, i zmusił, żeby spojrzała mu w oczy. – Będziesz się denerwować tak długo, aż nie sprawdzisz. Odwagi, dziewczyno. Do łazienki szła jak na ścięcie, z opuszczonymi ramionami, przygarbiona. Przed drzwiami jeszcze westchnęła głośno, żeby nie miał wątpliwości, że uważa to za sprawę życia i śmierci. Nie lubił takich scen, ale brał poprawkę na to, że kobiety rzadko kiedy mówią cokolwiek wprost. Po kwadransie zapukał do Tereski, żeby znów ją popędzić. Gotowa siedzieć tam i zwlekać do wieczora. Usłyszał jej słaby głos. – Czekam na wynik... jeszcze chwilę. Słyszał, jak pochlipuje, ale nie zaprosiła go do środka, więc nie wchodził. Czekał cierpliwie pod drzwiami. Wreszcie wyszła, skrzywiona, z testem w zaciśniętej pięści. – Pozytywny. Westchnął i przytulił ją mocno. – To jeszcze nie wyrok. Ciążę musi potwierdzić lekarz. – Marcel... – rozpłakała się znowu. – Pójdziesz ze mną? – ...
... Pójdę. – Nie jesteś zły, że cię zdradziłam? – Przecież wiesz, że nie jestem zazdrosny. – A nie gniewasz się... że chciałam cię wrobić?... Czy się gniewał? Na razie nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek własne emocje. Po co dziewczynę jeszcze dodatkowo dołować? Zastanowić się zdąży później, a tymczasem zamierzał pozostać rzeczowy i opanowany. – Nie. – Ja chciałam... chciałam cię mieć tylko dla siebie. – Przecież wiesz, że to niemożliwe. Tłumaczyłem ci. – Ale ja cię kocham! – chlipała mu w tors. – Nie mogę znieść tych wszystkich twoich panienek, które wyrywasz w klubach i gdzie się tylko da! – Więc jednak mnie nie kochasz – stwierdził ze spokojem. – Jak to nie?? To według ciebie dowodem miłości jest zgoda na zdradzanie? – Dowodem miłości jest pełna akceptacja. Nie akceptujesz tego, kim jestem i jak żyję. – Jak możesz tego oczekiwać? Marcel uniósł brwi zdziwiony, ale nie odpowiedział. Jeśli teraz zacznie wyjaśniać, tłumaczyć się, tylko wpakuje się w niepotrzebną bitwę słowną, z której oboje wyjdą pokaleczeni. Jeśli sama nie rozumie, nigdy go nie wysłucha. Przestała szlochać, ale nadal przyciskała się do niego zachłannie. – A ty mnie kochasz...? – Tak, skarbie. – Czemu więc nie chcesz ze mną być? – Przecież jestem. – Nie jesteś! Wczoraj posuwałeś jakąś lafiryndę, kiedy ja tu przeżywałam tragedię! O, w mordę. Marcel poczuł jak jelita zawiązują mu się na supeł. Wziął dwa bardzo głębokie wdechy, zmusił brzuch do rozluźnienia się. ...