Księżycowa opowieść (IV)
Data: 21.06.2020,
Kategorie:
Fantazja
wampir,
Autor: deal
Mój związek z przystojnym bywalcem piekieł nabrał wiatru w żagle. Nie oznaczało to jednak, że chodziliśmy ulicami za rękę. Uznaliśmy, że potrzeba jeszcze trochę czasu, dopracowania odpowiednich strategii by połączyć ze sobą nasze nieco odmienne światy. Tymczasem stworzyliśmy dla naszej dwójki własny świat, do którego stopniowo chcieliśmy wpuszczać inne osoby.
Ostatnimi czasy częściej bywałam w jego domu niż w we własnym. Wróciłam z zakupów jak zawsze obładowana siatkami i próbowałam łokciem nacisnąć klamkę w drzwiach domu mojego krwiopijcy.
- No, weźże się kurrrrrr... czę otwórz! - Wysyczałam przez zęby.
- Służę pomocą, madame. - Drzwi otworzyły się na oścież i stanął w nich Artur. Wziął ode mnie kilka siatek i poszedł z nimi do kuchni. Gdy tylko pozbyłam się reszty balastu poczułam jak obejmuje mnie z tyłu.
- Co tak długo? Zaczynałem już za tobą tęsknić... - Wymruczał obok mojego ucha. Czułam jego tors na plecach, dłonie gładziły mój brzuch i zsuwały się niżej, na uda.
- Trzeba było jechać ze mną. - Oparłam głowę o jego pierś.
- Wybacz, takie ilości krwi w jednym miejscu to zbyt wiele jak dla mnie, ale nie próżnowałem, moja droga. Musiałem wykonać kilka... naście telefonów. - Obrócił mnie przodem do siebie, ale nadal nie wypuszczał z objęć. Uniosłam brew i zrobiłam pytającą minę. - Mam zamiar wyprawić małą imprezę.
- Małą imprezę na kilkanaście osób?
- Przyznaję, że trochę oszukuję. Dokładnie dwadzieścia cztery.
- Kiedy?
- W piątek.
- To po ...
... jutrze. Mam ci w czymś pomóc?
- Tak. Masz pięknie przy mnie wyglądać. - Pocałował moje czoło. - Oczywiście zawsze tak jest, ale chciałbym żebyś tego wieczora była absolutnie pewna swojego piękna. No... Wiesz, kobieca psychologia i te sprawy. Od kilkuset lat bezskutecznie staram się ją zgłębić. - Mówił z ustami wciąż przy moim czole. - W związku z tym mam dla ciebie... coś. Chodź. - Wziął moją dłoń i poprowadził do białej sypialni. Na łóżku leżała kwadratowa, brązowa koperta przewiązana wstążką. Opadł na materac i już leżąc wziął ją w dłonie. - To dla ciebie. Żona mojego bardzo dobrego znajomego jest właścicielką tego przybytku. Na świadczeniu tych usług zna się od wieków. - Spojrzał na mnie ze znaczącym uśmiechem. Otworzyłam kopertę. W środku był voucher do SPA.
- Zabiegi kosmetyczne, fryzjer... - Czytałam po kolei. - Twoi znajomi? Właścicielami MonCherie są wampiry?!
- Nie inaczej. - Uśmiechnął się szeroko.
- Ale przecież to wszystko musiało kosztować majątek! Nie mogę tego przyjąć.
- Już mówiłem, to moi dobrzy znajomi, z resztą będą tu w piątek.
- Jesteś dla mnie za dobry.
- Nikt nie jest za dobry dla ciebie. Chodź, zjemy coś.
- Zdezynfekować miejsce wkłucia? - Zacisnęłam usta żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Kiedyś gorzko pożałujesz swoich głupich żartów. - Powiedział poważnie, ale oczy mu się śmiały.
- Aż się trzęsę ze strachu. - Zadrwiłam - A co z Dominikiem? Rozmawiałeś z nim już?
- Tak. Będzie tu w piątek.
- Bardzo był zły, prawda?
- ...