1. Pielegnowany przez mame cz.3


    Data: 30.06.2020, Kategorie: Mamuśki Autor: Jan Orebski

    ... pobudzony. Pewnie sądził, że to się jeszcze powtórzy, co w szpitalu. Szybko chyba zrozumiał, że nic z tego i tak zapomnieliśmy o sprawie. Myślę nawet, że było mu potem głupio, że starał się uzyskać od własnej matki coś tak niewłaściwego. Trochę mnie przez pewien czas unikał. Ale wszystko wróciło do normy i ani on, ani ja do tego tematu nie wracaliśmy. Czy to wszystko? Bo przyszłam tu w jeszcze jednej sprawie.
    
    Patrzyła na mnie pytająco. To była wyczerpująca odpowiedź. A więc nie będzie łatwo ją skłonić do następnych prób zaspokojenia mnie. Ale coś jeszcze mnie nurtowało.
    
    - A czy innym pacjentom też pomagałaś, gdy mieli…no wiesz? Bo robiłaś to tak dobrze…i…w ogóle..
    
    - Dobrze, dobrze. Rozumiem, że ci się podobało i dobrze wykonałam swoją pracę – oczy jej się śmiały, gdy widziała, jak poczerwieniałem i mrugnęła do mnie – A gdy widziałam u swoich pacjentów wzwód, to co robiłam? Nic, Wojtuś! Musiałabym nic innego nie robić, tylko zaspokajać swoich pacjentów, szczególnie tych młodych.
    
    Oczami wyobraźni widziałem, jak mama w białymi krótkim fartuchu, sięgającym do połowy ud, z rozpiętymi figlarnie kilkoma górnymi guzikami ukazującym sporą cześć jej wspaniałych piersi wchodzi do sali, w której leżało wielu chorych. Mieli odkryte kołdry, a między ich nogami piętrzyły się dumnie w górę penisy wszelkie j maści. Od dużych, małych, grubych po cienkie i chude. Cały przekrój statystyczny narodu. I moja jedna mamusia, która ich po kolei, albo kilku na raz, onanizowała.
    
    Mój ...
    ... członek, który cały czas stał podczas tej rozmowy, podskoczył pod kołdrą w odpowiedzi na tą wizję. Mama na szczęście nic nie zauważyła, bo spoglądała na moją twarz, a moje krocze miała za plecami. Pomimo przeżyć, jakie z nią doświadczyłem nadal obawiam się jej reakcji, gdy miałem przy niej wzwód.
    
    - Nie, nie – kontynuowała po krótkiej przerwie – staram się zachowywać wobec pacjentów w pracy profesjonalnie. Gdyby taki pacjent rozniósł by taką wieść, że go dotykałam w taki sposób albo zacząłby nawet insynuować, że go molestowałam i ta nowina doszłaby do dyrekcji, to wyleciałabym z pracy raz dwa.
    
    - Hmm…czyli gdyby nie grożące konsekwencje…pomogłabyś im?
    
    Twarz mamy poczerwieniała i spuściła wzrok. Po chwili odpowiedziała.
    
    - Wiesz, niektórzy byli niczego sobie. Ale dość już tego przesłuchania, urwisie – poczochrała mnie pieszczotliwie po głowie – Powiedziałam ci i tak więcej, niż powinna mówić matka swojemu dziecku.
    
    - A odpowiedź na drugie pytanie?
    
    - Drugie? Aaa, skąd tak dobrze umiem to robić. Czy ja wiem czy tak dobrze, chyba zwyczajnie – patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem w kąciku ust, trochę prowokacyjnie.
    
    - Żartujesz, świetnie mi... – urwałem, bo chciałem użyć jakiegoś obiegowego określenia wśród młodzieży, określającego rękodzieło - …dogodziłaś.
    
    - No, no, masz szczęście, bo domyślam się jakiego wulgarnego określenia chciałeś użyć – dalej jakby się ze mną droczyła i zerkała tajemniczo z pół uśmiechem – Skoro tak twierdzisz, że świetnie. Wiesz Wojtuś, byłam ...
«1234...8»