-
Uratuj mnie. Epilog
Data: 02.07.2020, Autor: Roksana76
... myślała. Tym przykrzejsze było odczucie, które miała po. - Wciągnęła powietrze z głośnym sykiem. - Nie ruszaj się – Stefano zanurkował pod kołdrę. - Co robisz? - spanikowała lekko. - Spokojnie. Tylko podmucham. - roześmiał się i po chwili poczuła, że rzeczywiście to zrobił. Nagle przypomniało jej się, jak ojciec dmuchał na jej poparzone paluszki albo obite kolanka, kiedy była mała i zaczęła chichotać przez łzy. - No widzisz, już dobrze. – Stefano przygarnął ją do siebie i pocałował delikatnie w usta. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Sama nie wiedziała, kiedy pokonała schody i znalazła się w pokoju wypoczynkowym pełnym miękkich kanap i pufów. Ostrożnie podeszła do przeszklonej ściany i wyjrzała na taras. Stefano leżał z zamkniętymi oczami na drewnianym szezlongu, trzymając na piersi maleńkiego ciemnowłosego chłopczyka. Obaj oddychali głęboko, posapując cichutko przez sen. Jasna skóra i biała koszulka maleństwa odcinała sie wyraźnie od umięśnionego opalonego męskiego torsu. Mila wpatrywała się w nich jak urzeczona. Potem cicho cofnęła się do pokoju i wziąwszy ze stolika telefon, zrobiła im kilka zdjęć. Nagle Stefano otworzył oczy i na widok żony jego twarz rozjaśnił szeroki szczery uśmiech. - Jestem szczęśliwy – odczytała z ruchu jego warg i poczuła nagle, jak te proste słowa spływają do jej serca i ją także napełniają szczęściem.