Zabawa Marka
Data: 16.08.2020,
Kategorie:
BDSM
Creampie,
Fetysz
Hardcore,
Autor: pornomaniaczka
... się na to nie zgodzę.
Marek z oczyma jakby chciały wyskoczyć z orbit wybełkotał tylko: - Dziś moja dziewczynka jest niecierpliwa. A mnie zbierało się na wymioty. Jego dziesięciocentymetrowa męskość sterczała w slipkach i była gotowa do działania. Ja pomimo swojego położenia odczuwałam swego rodzaju radość, że jeszcze parę minut i wszystko wróci do normy, wystarczy tylko wytrzymać to przygniatanie cielskiem, sapanie, później będę mogła wziąć prysznic i jak najszybciej zapomnieć.
Zauważyłam, że drzwi wejściowe są uchylone i przyszło mi do głowy, że tylko ktoś taki jak Marek mógł celowo zostawić uchylone drzwi wejściowe, manifestując tym, że jest panem tego domu i otoczenia, że on tutaj gra pierwsze skrzypce i nikt nie jest mu wstanie zagrozić. W oddali słychać było cichy odgłos piły mechanicznej, ktoś wycinał drzewo w lesie. Po za tym słychać było tylko leśne odgłosy i szum fal z jeziora.
I wtedy stało się coś dziwnego, Marek zrobił się purpurowy na twarzy, przyłożył obie dłonie do klatki piersiowej i zamarł na chwile w bezruchu. Strach w jego oczach nie wróżył niczego dobrego. Zataczając się szedł w stronę łazienki. - Ser... moj... serce - wybełkotał.
Chciałam krzyczeć, zapytać co się dzieje ale knebel w ustach spowodował tylko, że przeciągle zajęczałam. Obróciłam się w stronę łazienki na tyle na ile pozwalały mi więzy i zobaczyłam Marka siedzącego na zamkniętym sedesie i nadal trzymającego się za pierś. W pewnym momencie Marek osunął się na podłogę zatrzaskując ...
... za sobą drzwi. Wydałam z siebie okrzyk przerażenia i rozpaczy. Ułamek sekundy zajęła mi ocena sytuacji. Mój mąż leży na podłodze w łazience a ja prawie całkowicie rozebrana przykuta i przywiązana do łóżka nie mogę ruszyć. Zamknęłam oczy, to nie może być prawda, to straszny sen. Otworzyłam oczy i nic się nie zmieniło, nie słyszałam, żadnych odgłosów z łazienki, delikatny szmer, stukanie, jakikolwiek dźwięk od strony łazienki przyjęła bym jak ktoś kto dowiaduje się, że właśnie została wylosowana ostatnia jego liczba i można krzyknąć na całe gardło – Bigo! Niestety jedyne odgłosy to te wpadające przez lekko uchylone drzwi wejściowe. Minuty mijały, ręce zaczęły drętwieć z powodu słabego krążenia krwi. W głowie miałam tylko jedną myśl „Marek, co z tobą! Marek!”, O Boże co ja teraz zrobię, gdzieś w zakamarkach umysłu pojawiła się myśl, że Marek może nie żyć, że dostał ataku serca i nikt nie jest mu wstanie pomóc a jedyna osoba która mogłaby tego dokonać została przez niego osobiście zakuta w kajdanki i unieruchomiona. Nogi szeroko rozwarte przywiązane aksamitnym szalem do łóżka, nie miałam na sobie majtek a jedynym moim okryciem była króciutka jedwabna koszulka, która zaczynała się tuż nad moim futerkiem. Ręce ciążyły co raz bardziej, w duchu przepraszałam swoje sumienie, ponieważ mówiąc że to miała być ostatnia taka zabawa nie taki koniec miałam na myśli. Zapadał zmierzch w oknie pojawił się księżyc w pełni, który jeszcze nie swoim największym blaskiem ale dawał już o sobie znać, ...