Przygoda życia (II)
Data: 20.10.2020,
Autor: MrX
... mojej stanowczości.
Najpierw zdjąłem jej buty i odrzuciłem je na podłogę. Zaskoczyło to Basię, ponieważ spodziewała się, że z marszu przejdę do sedna. Myliła się. Podarowanie sobie gry wstępnej z taką kobietą, jak ona, byłoby zbrodnią, tym bardziej że los jest kapryśny i każde nasze spotkanie mogło być tym ostatnim. W oczach Basi widziałem ogromną ekscytację tym, co miało dopiero nadejść. Wnikliwie obserwowała każdy mój ruch. Jej ciężki oddech był aż nadto słyszalny. Uklęknąłem przy jej stopach, całując lewą z nich.
– O Boże, Marcin! Jeszcze nikt nigdy mi tego nie robił! – powiedziała łamiącym się głosem.
– Jeszcze wielu rzeczy Ci żaden mężczyzna nie robił – odrzekłem z pewnością w głosie.
– Nie, to nie dzieje się naprawdę.
– Zdejmij spodnie! – zabrzmiało jak rozkaz, ale Basia natychmiast rozpięła guzik od spodni. Podniosła się biodrami, wyginając jak struna, po czym kręcąc seksownie tyłkiem, zdjęła pierwszą przeszkodę na drodze do jej łona. Dała mi okazję do podziwiania jej modelowej talii i długich nóg, za którymi wodziłem wzrokiem przy każdej sposobności. Całowałem ją po piszczelach, przechodząc w kierunku ud. Cudownie było poczuć jej dłonie w moich włosach, gdy dotarłem już do wysokości białych, koronkowych majtek. Wówczas Basia szarpnęła mnie za włosy na tyle mocno, że musiałem podnieść głowę. Pierwszy raz pokazała mi wtedy, że potrafi uwodzić.
– Dam Ci to, czego pragniesz. Oddam Ci się, ale tylko pod warunkiem, że zdejmiesz moje majtki i stanik ...
... zębami – powiedziała zalotnie.
– Masz rację, rozkoszą będzie delektować się rozpakowywaniem takiego prezentu, tyle że ja też mam warunek. Będziemy się kochać tylko wtedy, jeżeli wpierw obsłużysz mnie w pozycji sześć dziewięć.
– Naturalnie ręką? – zapytała, mrugając okiem w taki sposób, że wiadomo było, że żartuje.
– Naturalnie ustami, Droga Pani.
– Nie wiem, jak mnie do tego przekonasz, ale próbuj, próbuj – kokietowała.
Przysunąłem twarz wprost do jej łona, głęboko wdychając powietrze. Poczułem intensywny zapach, jaki może wydzielać tylko podniecona kobieta. Ostry, przeszywający nozdrza, mobilizujący do dalszego działania.
Wysunąłem język na wprost i przywarłem nim do materiału jej majtek. Nie sądzę, aby kiedykolwiek wcześniej w jej życiu były takie mokre. Mój język dosłownie pływał w jej sokach, zanim na dobre się do niej dobrałem. Potwierdzało to rodzącą się chemię między nami.
Sztywnym językiem wwirowałem się prosto między jej wargi sromowe.
– O, tak! Tak! Nie przestawaj! – krzyczała.
– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Lizałem zachłannie jej łechtaczkę przez materiał koronki, nie zapominając o tym, by co jakiś czas usiłować wejść językiem w pochwę Basi tak głęboko, jak to tylko możliwe. Spijałem z niej ten najsłodszy nektar, którym Matka Natura obdarzyła jej kobiecość. Efektem tego były zaciśnięte dłonie Basi na krawędziach blatu.
Podniosłem nosem jej majtki, mając zamiar złamać jej warunek, ale w taki sposób, aby doprowadzić ją do szału. ...