1. Przygoda życia (II)


    Data: 20.10.2020, Autor: MrX

    ... przekonaniu.
    
    --------------------------------
    
    Rano zbudziły mnie promienie wschodzącego słońca. Spojrzałam na zegarek i była już szósta trzydzieści. Darek smacznie spał. Na moim telefonie wciąż nie było wiadomości od Marcina. Zdenerwował mnie swoim milczeniem. Zdążył mnie przyzwyczaić do tego, że jest bezczelny. Bezczelny, ale i jak się okazało, nieprzewidywalny. Jego milczenie sprowokowało mnie do pewnego posunięcia. Prysznic, szybka kawa, bułka z masłem i marsz do garderoby. Co by tu na siebie włożyć? Szukam, szukam, szukam – jest, znalazłam cię! Moją piękną amarantową sukienkę z podkreśloną talią i głębokim dekoltem. Chwila niepewności czy w nią wejdę po kilku latach nieużywania. Tak, super! – aż podskoczyłam. Dziękuję ci mamo za dobre geny – humor mi dopisywał. Do tego piękne, czarne szpilki na wysokim obcasie odsłaniające całe stopy i voilà.
    
    Zostawiłam Darkowi kartkę z napisem „Kocham Cię”. Nie kłamałam, nadal bardzo go kochałam. Myślami byłam jednak zupełnie przy kimś innym.
    
    --------------------------------
    
    O ósmej byłam już w kancelarii. Drzwi są otwarte, Marcin już jest – stwierdziłam. Nie było go w żadnym innym pomieszczeniu, więc musiał być w gabinecie mojego ojca. Podeszłam do drzwi i sięgnęłam po klamkę. Czułam, jakby mnie parzyła. Szarpnęłam za drzwi, zdając sobie sprawę z tego, że zupełnie nie wiem, jak mam się zachować.
    
    Weszłam do środka i zrobiłam kilka kroków, stukając donośnie obcasami. Stanęłam w milczeniu na środku gabinetu. Czekałam, ...
    ... aż Marcin podniesie wzrok znad dokumentów, nad którymi się pochylał.
    
    – Cześć Basiu, wpadłem tak wcześnie do pracy, bo szukam dok … – w tej chwili na mnie spojrzał. Jego wzrok mówił wszystko. Widziałam w jego błyszczących oczach zwierzęce pożądanie. Gdyby wtedy zrobił choć jeden krok w moją stronę, rzuciłabym się mu w objęcia.
    
    – Cześć Marcin – odpowiedziałam. Czekałam, aż on pierwszy zacznie rozmowę, ale o dziwo nie powiedział ani słowa. Przestał na mnie patrzeć i wrócił do szukania dokumentów. Znowu mnie wkurzył, zaczynał się w tym wprawiać. Nie pochwalił mnie za sukienkę, którą przecież dla niego założyłam. Zupełnie jakby wczoraj nic się nie wydarzyło. Nie rozumiałam tego.
    
    Musiałam przerwać tę okropną ciszę, dlatego zapytałam – Jakich dokumentów szukasz?
    
    – Aaa i tak nie znasz sprawy, więc …
    
    – Więc idę do siebie – odpowiedziałam z wyraźnym poirytowaniem.
    
    – Basiu, słuchaj za pół godziny mam rozprawę, potem spotkania z klientami, będę po piętnastej – oznajmił mi to oschle. Był taki zimny i nieobecny.
    
    – Po co mi to mówisz? Przecież nie podlegasz pode mnie, tylko pod mojego ojca, prawda? – wyrzuciłam.
    
    Minął mnie na środku gabinetu i wyszedł bez słowa. I weź tu zrozum tych, którzy rzekomo pochodzą z Marsa – stwierdziłam w myślach z zażenowaniem.
    
    Postanowiłam sobie jedno. Jak tylko wróci po tej piętnastej, będzie musiał mi wyjaśnić, o co mu do cholery chodzi. Czyżby to on uznał, że to koniec? – nurtowało mnie to pytanie. W sumie z jego strony byłoby to ...
«12...678...15»