Ćma
Data: 23.10.2020,
Kategorie:
Tabu,
Autor: sersis
... zanurzając twarz w miękkich, pachnących splotach.
Dotknął jej pośladków i nabrzmiały do granic możliwości wszedł w nią jeszcze mocniej i jeszcze głębiej niż wcześniej. Przestała się przejmować. Krzyki wypełniały piwniczkę.
- Bogowie, mała... zaraz dojdę... och!
Bez ostrzeżenia się wyrwała, odwróciła i przyklękła. Poczuł jej ciepłe usta, i w tym samym momencie eksplodował w nich wielką falą spermy.
Nie wiedział, ile tak stał. Osunął się na kolana obok niej i mocno objął. Siedzieli tak długo. Bez słowa, z opuszczonymi spodniami, drżąc częściowo z zimna, a częściowo z emocji. Każde słowo wydawało się profanacją tamtej chwili.
Profanacją wydał się też pośpiech, z jakim musieli iść na dworzec, by zdążył na ostatni pociąg do domu. Gdy minęło oszołomienie, śmiali się jak szaleni do wszystkiego i ze wszystkiego.
Była już noc, gdy stał przed łazienkowym lustrem i oglądał ślady zadrapań na plecach. Wyglądał, jakby stoczył walkę z wściekłym tygrysem.
"Nieźle mnie urządziłaś. Nawet nie pamiętam, kiedy mnie drapałaś" – napisał – "a przy okazji, niechcący zabrałem Twoją spinkę."
Po chwili przyszła odpowiedź.
"Nie szkodzi, oddasz następnym razem".
"Oddasz następnym razem".
Wstał z fotela z gorzkim uśmieszkiem na ustach.
Bo i skąd mieli wiedzieć, że następnego razu nie będzie? Idiotyzmem byłoby sądzić, że jego dziewczyna w końcu nie zauważy śladów.
Mała stała się katalizatorem tego, co i tak było nieuniknione. Gdy jednak chciał z nią porozmawiać, okazało się, że zniknęła. Zniknęła z portalu, na którym ją poznał, zniknęła z gadu-gadu, numer telefonu, który miał, przestał działać. Kamień w wodę.
Stał przez chwilę, obracając spinkę w dłoni, wahając się.
W końcu, gestem takim, jakby rzucał garść piachu na trumnę, wyrzucił srebrnego motyla do kosza na śmieci i wrócił pakować się na nowe miejsce i nowe życie.