Bywalcy
Data: 29.11.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
... stęknął jeden z tych, którzy przymierzali się do konfrontacji z wicedyrektorką. – Jeszcze pizda będzie mi jeść z ręki – zakończył mściwie.
– Nam, Czarek, nam... – dodał Olaf, jego kolega. Jeszcze wyższy niż Czarek.
#
Nikt nie skomentował marzeń Czarka i Olafa. Należeli do tej grupy uczniów, których mijało się szerokim łukiem. Oni też nie szukali kontaktów z innymi uczniami. Obaj dobrze zbudowani, pewni siebie, zdystansowani wobec otoczenia, pogardliwi wobec nauczycieli i uczniów, powtarzający klasę. Drugoroczność nie wywarła na nich żadnego wrażenia. Ci, którzy znali ich bliżej, wiedzieli, że jest im na rękę. Ironicznie określano ich mianem „Bywalców”. Wszędzie bywali, ale z niczego nie korzystali. Łapali dziewczyny, niektóre praktycznie kupowali, ale obawiali się gwałcić, bo konsekwencje byłyby znacznie poważniejsze. Bywali w szkole, ale nie potrafili jej skończyć... Ponoć bywali specami od rozprowadzania narkotyków, ale nikomu w szkole ich nie proponowali i nie wyróżniali się zamożnością...
Po szkole krążyła plotka, jakby kiedyś, w trakcie imprezy, dorwali się z innymi chłopakami, ale spoza naszej budy, do jakiejś nauczycielki. Nikt nie znał szczegółów, nauczycielka już tutaj nie pracowała, a oni nie wspominali o tym sukcesie. W ogóle nie rozmawiali na temat swoich ‘zabaw’. Zawsze informacje docierały do nas w formie plotek, przynajmniej z tygodniowym opóźnieniem, szczątkowe i nigdy nie były potwierdzane przez tych... „bywalców”.
Część nauczycieli na pewno ...
... bała się tych chłopaków. Dystans wobec nich trzymali wszyscy licealiści, szczególnie dziewczyny, od kiedy wymacali jedną z nich, Mariolę, w szkolnej łazience. Wśród uczniów było dość głośno o tym wydarzeniu. takie polowania powtarzali dość regularnie, więc kolejne zdobycze spowszedniały i komentowano je z mniejszym zainteresowaniem.
#
Po ostatniej lekcji „bywalcy” towarzyszyli Marioli i jej koleżankom z klasy w drodze do szatni, przekomarzali się z nią, a w końcu, mimo jej aktywnego sprzeciwu, siłą zabrali do łazienki. Wrzaski stłumili jakąś szmatą i własnymi dłońmi. Nie była w stanie wygrać z nimi szarpaniny. Kilka dziewczyn uciekło, ale większość stała skamieniała ze strachu i obserwowała bezradność ich rówieśniczki, słuchały rechotu i przekleństw jej oprawców. Nieśmiałe próby interwencji co odważniejszych dziewczyn potrafili powstrzymać samym spojrzeniem albo propozycją występu w łazience. Liczebnie zdecydowanie przeważały nad piątką starszych chłopaków, ale siła, brutalność i pewność siebie były po ich stronie. To wystarczyło. Poza tym każda bała się konsekwencji protestu.
– Tutaj im się postawimy, a potem gdzieś na ulicy, na uboczu będą nas pojedynczo wyłapywać i dopiero oberwiemy – następnego dnia w taki sposób próbowały sobie tłumaczyć swoją bezradność. Żadna nie podejrzewała siebie o koniunkturalizm, ani o tchórzostwo.
Jednak Mariola nie chciała z nimi rozmawiać. Dotkliwie doświadczona Elżbieta również milczała. Reakcja dziewczyn na to, co się wydarzyło w ...