Piękna i Bestia
Data: 28.02.2021,
Kategorie:
Fantazja
historia,
zabójstwo,
Autor: Snow White
... papierosów. Ale mogę się tylko cieszyć, że się pani skończyły.
Potem chwilę milczeliśmy, a ona bawiła się papierosem, obracając go tak szybko w palcach, że obawiałem się, że w końcu poparzy sobie dłoń. Wreszcie zgasiła go w popielniczce i zawahała się przez moment.
- Cóż... dziękuję - powiedziała wstając.
- Może zatańczymy? - zaproponowałem, a ona wzruszyła nerwowo ramionami.
- Czemu nie?
W największym pokoju, w półmroku, kołysało się kilka par i dla wszystkich taniec był jedynie pretekstem do mniej czy bardziej zaawansowanych pieszczot. Simon i Garfunkel śpiewali "The Sound of Silence". Zabawne, ale zdałem sobie sprawę, że nie spotkałem nigdy miejsca, w którym nie istniałaby ich muzyka. Zawsze przenika mnie dreszcz, kiedy słyszę: "Hello, darkness my old friend. I’ve come to talk to you again". Tak. Przyszedłem. I znów będziemy rozmawiać. Przecież czuję zapach melonów. Dziewczyna w moich ramionach nagle wydała mi się smutna i krucha. Było mi jej żal. Zawsze jest mi żal, ale istnieją pewne sprawy, na które nic nie potrafimy poradzić. Światło. Ciemność. Przeznaczenie. A jej i moje zostały powiązane bez naszej wiedzy i zgody. Przytuliłem ją mocniej, a ona odwzajemniła uścisk. Była tak bezbronna, a ja musiałem ją skrzywdzić. Jeśli mówienie o krzywdzie ma tu jakikolwiek sens. Ale chyba ma, skoro myślę o niej cały czas. O swojej krzywdzie i swoim bólu oraz o bólu, jaki daję innym. Ciemność, Światło, Przeznaczenie... A być może Bóg, Diabeł lub ...
... Ewolucja.
Opuszkami palców lewej dłoni musnąłem skórę na jej karku. Nie cofnęła się.
- Może wyjdziemy stąd? - zapytałem, kiedy muzyka ucichła - lubisz szampana?
Kiedy wypowiedziałem już te słowa, przestraszyłem się, że padły zbyt szybko. Czy nie należało odczekać parę minut? Potańczyć? Porozmawiać? Inne pary kołysały się jeszcze, nie zwracając uwagi na to, że Simon i Garfunkel przestali śpiewać. Zastanawiała się przez chwilę, aż wreszcie skinęła głową.
- Zaczekaj na mnie przed domem - powiedziała - będę za parę minut.
Zabrało to jej więcej niż parę minut. Może pół godziny, ale czekałem spokojnie, bo byłem pewien, że dotrzyma obietnicy. Padał śnieg. Mokry i topniał, nim doleciał do ziemi. Jednak nie schowałem się do bramy. Wystawiałem twarz na te wilgotne pacnięcia i żegnałem się. Spędziłem tu cztery lata i były to bardzo dobre lata. Ale tęskniłem. Kiedy nastanie nowy dzień, będę już daleko. Tak się zamyśliłem, że dostrzegłem ją dopiero, kiedy stanęła tuż obok.
- Przepraszam - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
A potem ujęła pod ramię i ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę postoju taksówek. Kiedy szedłem obok niej, młodej, pięknej i pełnej energii, znów ogarnęły mnie wątpliwości. Co by się stało, gdybym wsadził ją do samochodu, a sam odszedł? Czy dostałbym następną szansę? Ale wiedziałem, że nie zaryzykuję. Nie potrafiłbym zaryzykować.
W lodówce miałem szampana. Zimnego, czerwonego i słodkiego. Może niezbyt wykwintnego, ale wypiliśmy prawie całą butelkę. Anna (bo ...