1. Majowy weekend (I)


    Data: 26.03.2021, Kategorie: namiot, małżeństwo, Podglądanie Autor: johnny

    ... rozbić namiot i rzucić się na moją żonę...
    
    Na szczęście nie musiałem czekać długo. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do celu. Moi towarzysze przecierali oczy ze zdumienia. Znajdowaliśmy się na pięknej leśnej polanie. Wokół szumiały drzewa, a pod stopami rozpościerała się soczyście zielona trawa. Zero cywilizacji, spokój, cisza, tylko my i natura. No, może nie do końca, w oddali stało jeszcze kilka namiotów, budka z prysznicami i WC.
    
    Po spotkaniu z właścicielem obiektu wróciliśmy do samochodu. Na niebie zaczęły zbierać się ciemne chmury, trzeba było zdecydować co dalej. Choć prognoza pogody wykluczała opady postanowiłem, że dzień zaczniemy od rozbijania namiotów. Nie chciałem, aby zaskoczył nas deszcz, wolałem się przygotować. Od razu więc przystąpiłem do dzieła. Robota szła sprawnie i szybko, mieliśmy już z żoną wprawę. O wiele gorzej sytuacja przedstawiała się u Maćka i Doroty. Ich "psia budka" co chwile się przewracała, zupełnie nie potrafili sobie poradzić z nieskomplikowaną konstrukcją. Co gorsza powoli zaczął kropić deszcz. Kiedy kończyłem zakładać tropik wiedziałem, że nie ma już odwrotu – albo zmokniemy pomagając im rozkładać namiot, albo możemy od razu proponować im wspólne mieszkanie w naszym. Kto choć raz biwakował wie, że nie ma nic gorszego niż wilgoć – jeśli raz wpuścisz ją do namiotu to koniec.
    
    Mżyło coraz bardziej. Poganiany przez żonę zacząłem kierować robotą. Sam zresztą nie próżnowałem. Po kilku minutach udało nam się usztywnić konstrukcję na ...
    ... tyle, że można było przystąpić do wiązania tropiku. Do tego zadania wyznaczyłem dziewczyny. My z Maćkiem używając znalezionego w pobliskich krzakach kamienia zajęliśmy się wbijaniem śledzi. Atmosfera rozluźniła się nieco. Nie groziła nam już walka z potopem, ani spanie we czwórkę w ciasnym namiocie. Dodatkową atrakcję stanowiły nasze kobiety. Ciepły majowy deszcz nie wymusił na nich ubrania kurtek, zresztą i tak nie było na to czasu. Biegały zatem dookoła w zupełnie prześwitujących bluzeczkach. Niczym dwie piękne nimfy lśniące kropelkami wody. Raz po raz schylały się prezentując nam wszystkie swoje wdzięki.
    
    - Podoba się wam!?!?! - Z zamyślenia wyrwała mnie moja żona. – Może mamy zrobić striptiz? – powiedziała z wyrzutem. Trochę się przestraszyłem, rzeczywiście mogła poczuć się urażona. A może zazdrosna bo w swoich obserwacjach znacznie więcej czasu poświęcałem Dorocie? – Może skończysz się gapić i otworzysz samochód? Przydał by nam się ręcznik!
    
    Pobiegłem do samochodu i po chwili siedzieliśmy razem w namiocie. Pomogłem żonie wyciągnąć z plecaka suchą bluzkę i podałem ręcznik.
    
    - Gapiłeś się na nią jakbyś nigdy cycków nie widział!
    
    - Oj, nie bądź zazdrosna. – Próbowałem się bronić. – Wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty.
    
    Odwróciła się w moją stronę. Bluzkę zdjęła już chwilę wcześniej. Patrzyłem na piękne, piersi. Podrażnione szorstkim materiałem ręcznika sutki sterczały dumnie. Zobaczyłem szelmowski uśmiech na jej twarzy. Oczywiście nie była zazdrosna, jak zwykle ...
«1234...7»