-
Troche dluzsze haiku dla panienek
Data: 14.04.2021, Kategorie: Romantyczne Autor: Lucjusz
WRZEŚNIOWY WIECZÓRPodeszła do okna. Padał wieczorny deszcz. Było mokro i przyjemnie. Chyba dlatego, że nie było wiatru. Nie żałowała świeżo umytych szyb. O tej porze roku i tak wszystkie obowiązki w domu kojarzyły jej się z przyjemnością. Otwarte okno, wiatr, gałęzie drzewa i hałasujące ptaki. I tak miała co robić. CZEKAŁA NA NIEGO. Wracał codziennie, czasem zaraz po pracy, czasem gdzieś później wieczorem. Ale wracał zawsze. Nie pytała nigdy co robił, i tak zawsze jej mówił. Nie teraz, to później, za chwilę, przed snem, a może jutro. Czasami sobie coś przypominał dopiero po tygodniu. Ona wszystko pamiętała, nigdy się na nim nie zawiodła, a żyła przecież jego życiem. Tylko jego. Roztopiła się w nim i było jej z tym dobrze.W ich mieście wszystko było stare, ciche i łagodne. Z murów osypywał się tynk, ale cegła swoją zdrową czerwienią oddawała poczucie stałości. To tylko drobne zmiany, może i liczone w dziesięciolecia, opadały ze ścian jak we wszystkich miastach tego chorego ustroju, o którym już nikt nie chciał pamiętać. Wszędzie wokół wszystko biegło szaleńczym pędem do przodu. W ich mieście i w ich domu zawsze było jak dawniej, wiec nie było czego gonić. Małe miasto na uboczu.W przedwieczornej szarówce wyłonili się zza rogu obje. On ją tak jakoś dziwnie ...
... przytulał. Może nie. Obejmował. Starszy mężczyzna i młoda dziewczyna. Wyraźnie nad nią dominował, choć byli prawie tego samego wzrostu. Nawet w ich chodzie było coś zwracającego uwagę. To dziwne, że widać w ludziach, że przed chwilą z sobą rozmawiali. Musieli o czymś ważnym. Przynajmniej dla nich. Patrząc z boku na ludzi, tyle spraw wydaje nam się przecież małostkowych, banalnych albo po prostu śmiesznych. Wiemy, że i oni będą się kiedyś z tego śmiali. O ile nie zdążą zapomnieć...Stał na progu balkonu i palił papierosa... KOCHAM CIĘ! – rzuciła za nim, ale tak cicho, że nie dosłyszał. Doleciało tylko do jego skóry, tuż przy uchu, na karku. Przylepiło się i zostało. Wtuliła się w to miejsce. Skórę miał już popękaną, traciła swoją pomarańcz, zmieniała się w szarzejąca twardość, a siwe włosy powoli skręcały się coraz bardziej i twardniały. Starzeli się oboje. I jej się to ciągle podobało. Cały czas. Była taka szczęśliwa...Milczał. Myślał o czymś. Zajęty własnymi myślami przesunął tylko rękę do tyłu i machinalnie pogładził ja po plecach. Wiedział, że przed snem przytuli ją do siebie i będzie czuł, jak ona znika, jakby wsysał ją w siebie, ogarniał zewsząd, aż zniknie i zostanie tyko on.A ona w nim...Ale teraz myślał jeszcze przez chwilę o tamtej dziewczynie...
«1»