Rozwod a nie wzwod
Data: 05.05.2021,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: orfeusz
... ramię ściśle przylegały do moich. Przypomniałam sobie, jakie są gładkie i jak drżały pod dotykiem moich ust. Oblała mnie fala podniecenia, ale było w tym uczuciu coś jeszcze. Zdałam sobie sprawę, że darzę Olgę głęboką sympatią, że pragnę czegoś więcej niż tylko jej ciała.
- Nie o to chodzi - odezwała się wreszcie. - Całe dorosłe życie podejrzewałam, że jestem biseksualna, ale nigdy nie miałam odwagi tego sprawdzić. Kiedy cie poznałam, zrobiłam się mokra na myśl, że mogłybyśmy... no, wiesz. Przepraszam za wczoraj. Bardzo mi się podobasz i chcę się z tobą kochać.
Przyciągnęła mnie za szyję i zaczęła całować z niezdarną gwałtownością. Tym razem pominęłam grę wstępną. Nie dałam jej czasu na rozważanie, analizy i oswajanie z nową sytuacją. Po prostu wsunęłam rękę za jej majtki i dotknęłam palcami ciepłych intymności. Westchnęła i rozsunęła szerzej nogi. Moje pieszczoty i pocałunki rozluźniły ją wreszcie. Czułam, że drży, kiedy przebiegałam palcami po śliskich wargach i niespiesznie wsuwałam się w nią głęboko i wysuwałam, docierając palcami na skraj łona, gdzie wyraźnie wyczuwalna łechtaczka trzepotała niecierpliwie pod dotykiem mojej dłoni.
- Tutaj - usłyszałam jej błagalny szept.
Zsunęła stopę na dywan, ofiarowując mi siebie ze wstydliwym przyzwoleniem. Patrzyłyśmy sobie w oczy, kiedy szukałam tego "tutaj", a kiedy je znalazłam, przymknęła powieki i dała się ponieść ...
... przyjemności.
Ten pierwszy raz trochę ją odblokował, ale długo trwało, nim pozbyła się wszystkich zahamowań. Na początku robiłam jej to palcami. Potem pozwalała mi kłaść się na sobie i pocierać łonem o łono. Po kilku miesiącach protestów przełamałam w niej ostatnia barierę i doprowadziłam do orgazmu językiem. Odkrywała lesbijska stronę swojej natury z niewinna radością, i kochała mnie jak natchniona. Kiedyś pieszczoty Olgi były płochliwe i niezręczne. Po roku robiła rzeczy, których nawet ja nie miałam odwagi robić.
Zabroniłam jej mówić o mężu. Doskonale rozumiała, że to dla mnie bolesny temat i starała się go unikać - do dzisiaj.
Znalazła mnie w łazience, pogrążona w zaciętym milczeniu.
- Dlaczego nie poprosisz, bym od niego odeszła? - spytała z progu.
Trafność tej sugestii zwaliła mnie z nóg. No właśnie. Dlaczego wolałam udawać, że go nie ma, skoro mogłam sprawić, by zniknął naprawdę?
- A odejdziesz? - spojrzałam na nią z nadzieją.
- Pod jednym warunkiem. Powiedz mi to wreszcie. Powiedz mi to tu i teraz, kiedy nie tarzamy się w rozpuście i nie pleciemy tych wszystkich głupstw, które mówi się w łóżku.
- Kocham cię! – wyszeptałam niepewnym głosem.
- Pojadę po swoje rzeczy - odetchnęła z ulgą i cmoknęła mnie w policzek.
Prawda, jakie to proste?
Może nasze kochanki, uwikłane w związki z mężczyznami, czekają właśnie na takie słowa?
Chyba warto je wypowiedzieć.