Dzika klacz 1 - ujawnione pragnienia
Data: 23.07.2021,
Kategorie:
Fetysz
BDSM
Hardcore,
Autor: BigTales
... Jak to?
- Wiesz. Czasem mam taką fantazję: Stoję całkiem naga wśród mężczyzn. Rozmawiają o mnie, jakbym nie rozumiała. Nazywają mnie klaczą, dotykają mnie wszędzie, oglądają moje zęby. Ja nie mogę mówić, tylko prycham i rżę jak kobyła.
Ola okazała się niezastąpioną przyjaciółką. Zaprosiła do pubu trzech dobrych kolegów. Przyszli godzinę przed zamknięciem i dopiero wtedy Ola się wygadała. Marta przyjęła niespodziankę z niesamowitą ekscytacją.
- Więc jak? Będziemy się spotykać Marta? Jak to widzisz? - zagadał Maciek.
- Jako dobrą zabawę. Myślę, że spiszemy reguły, jak w Grey'u. Seksu nie wykluczam, ale głównie chcę być traktowana przedmiotowo, jak kobyła. Liczę na to, że mnie ujarzmicie i liczę na waszą fantazję. Dacie radę wpaść jutro? Też jesteśmy wieczorem z Olą. Napiszcie, czego oczekujecie. Ja też to zrobię. Pasuje?
- Super. A teraz chcemy cię obejrzeć. Brykaj na zaplecze.
Marta potruchtała do kuchni, a oni w trójkę, oraz Ola jako publiczność, za nią.
Maciek obszedł Martę, chwycił pod brodę i oglądał szczękę.
- Pokaż zęby.
Marta uśmiechnęła się lekko.
- Jesteś kobyłą, więc się nie uśmiechaj, tylko wyszczerz je.
Wsunął dwa palce pod jej dziąsła i rozszerzył. Podniecenie odbierało Marcie oddech. W końcu była oglądana jak kobyła na targu. Maciek przesuwał palcami po dziąsłach i zębach.
- Otwórz pysk - poprosił.
Tym razem okazała posłuszeństwo. Choć rozwarła szczęki jak tylko potrafiła, Maciek chwycił za zęby i jeszcze poszerzył. Przemek ...
... podszedł i złapał kuchennymi kleszczami koniec języka, wyciągając go dziewczynie z buzi.
- Zdrowa klacz. Białe zęby. Bez parchów na języku.
Ola parsknęła śmiechem, zarażając nim Martę. Ta nie mogąc się opanować, wyswobodziła się panom i śmiała.
- Już wiem co zapiszę na mojej kartce - stwierdził Robert. Klacz się nie śmieje jak kobieta. I nie ma poczucia humoru. Masz być smutna, a jeśli coś cię rozbawi, będziesz rżeć, zamiast się śmiać.
- Słuchajcie, Ola chce zamykać. Obejrzymy jeszcze zad i kończymy.
- Wypnij się i kopyta szeroko.
Nie posłuchała. Skarcił ją wzrokiem. Odsunęła się i wierzgnęła, kopnąwszy go w piszczel, gdy złapał za tyłek.
- Wredna szkapa. Będziesz chodzić niedługo jak marzenie.
Złapał ją za włosy i przytrzymał głowę na blacie. Robert zarzucił spódnicę na plecy.
- Zad zdrowy.
Marta dawno nie była tak podniecona. Białe majteczki przesiąkły już jej sokami. Robert i Przemek powoli masowali jej pośladki, klepali je i rozciągali. Myślała, że skona z rozkoszy, gdy ręka jednego z nich dotknęła majtek. Palce powoli przesuwały się po mokrym materiale wzdłuż szczelinki. Nie pohamowała namiętnego westchnienia.
- Słyszałaś kiedyś kobyłę? Jęki odpadają skarbie. Możesz prychać i wypinać zad. Kończymy, na dzisiaj. Przyjemności trzeba sobie dawkować.
- Było super chłopcy. Mam nadzieję, że też wam się podobało i nie nawalicie jutro?
- Ale przeniesiemy się do mnie. Tu nie ma warunków do układania kobyły.
- To pa. Do jutra.
Pożegnali ...