Tylko kolega z pracy
Data: 04.08.2019,
Kategorie:
Romantyczne
Autor: Miejskie Tęsknoty
... wejściu do mojej szparki. Czekał na zgodę. Wstrzymałam oddech i skinęłam.
Wszedł we mnie. Czekałam na to, ale i tak mnie zaskoczył. A kiedy wypełnił mnie najbardziej, jak myślałam, że można, wszedł głębiej.
Instynktownie dotknęłam podbrzusza, spodziewając się, że poczuję go przez skórę. Jednocześnie dotknęłam biodra Marcina, próbując dać mu sygnał, by się zatrzymał.
Przestał ruszać biodrami, pozostając głęboko we mnie, i dotknął mojej twarzy. Przejechał zewnętrzną stroną dłoni po policzku, i nie przestając patrzeć w oczy, nachylił się do pocałunku. Gdy nasze usta się zetknęły, jego członek wślizgnął się jeszcze ciut głębiej. Choć było to ledwie kilka milimetrów, poczułam jak prąd przeszywa całe moje ciało.
Wcisnęłam mu paznokcie w plecy - sama nie wiem, czy w przypływie bólu czy rozkoszy. Granica między tymi dwoma stała się płynna. Dla niego chyba też, bo wbiłam się dość głęboko, a on nie dał po sobie nic poznać. Na pewno zostawiłam mu ślady, ale wtedy nie zaprzątałam sobie tym głowy.
Wysunął się powoli, nie do końca, ale dostatecznie, bym mogła odetchnąć. Dał mi chwilę, a potem zaczął wykonywać okrężne ruchy biodrami, choć miał mało przestrzeni, bo moja cipka ciasno opinała jego krępy kij. Rozgrzewała się dla niego, a on z każdym ruchem powracał głębiej i głębiej.
Przez chwilę byłam gdzie indziej. Na wakacjach na wsi... a może w łóżku, w którym masturbowałam się po raz pierwszy? Nie, to było na olimpiadzie językowej, w której zajęłam pierwsze miejsce... ...
... chyba, że w domu u Kaśki, z resztą dziewczyn, kiedy po raz pierwszy oglądałam film pornograficzny z kasety.
Musiałam wrócić do rzeczywistości. Otworzyłam oczy.
"Marcin mnie pieprzy," pomyślałam.
Zarzuciłam mu nogi na ramiona. Czułam już tylko żar, rozpływający się od ud na całe ciało. "Niech pieprzy."
Uniosłam głowę ku jego twarzy i dotknęłam jej. Był skupiony, miał zamknięte oczy, przygryzał wargę. Pomyślałam, że nie chce skończyć przede mną.
- Dość, - syknęłam.
- Co? - wykrztusił, jakby wyszedł z transu.
- Wyjdź, - powiedziałam, teraz już zdecydowanie, kierowana instynktem.
Wyszedł ze mnie powoli, chyba nieświadomie pozwalając docenić każdy skrawek wysuwającej się rozkoszy. Wydawał się zawiedziony; może trochę zmartwiony, że zrobił coś nie tak. Doskonale wiedziałam, jak wybić mu ten pomysł z głowy.
Teraz to ja pisałam scenariusz. Ułożyłam się wzdłuż kanapy. Położyłam łokcie na oparciu i wypięłam tyłek najbardziej jak umiałam. Nie musiałam długo czekać, aż pufy ugięły się pod ciężarem wdrapującego się na mnie Marcina.
- Och! - nadział mnie ponownie, na pełną głębokość. Gdy wysunął się do połowy, czekałam na kolejne pchnięcie, ale on jakby zastygł. Byłam zbyt spragniona rozkoszy by czekać, aż weźmie się do pracy. Sama zaczęłam bujać biodrami, z każdym ruchem nabijając się głębiej na jego pulsującego drąga.
Liczyło się tylko moje ciało; szybko bijące serce, mięśnie zaciskające się w erotycznej harmonii, krew buzująca w żyłach. Zsunęłam tors z ...