Rekrutacja
Data: 06.12.2021,
Kategorie:
Hardcore,
Nastolatki
Oral
Wytryski
Autor: pornomaniaczka
... powiedziałbym, że spółkujemy tzn., że zakładam z moją wariatką spółkę z o.o., więc woła łem skończyć i uciec od niedoszłych mych pracownic do dochodzącej pracownicy... No więc wracam, a ta siedzi i się śmieje.
- Słonko, świetnie to rozegrałeś.
- Wiem, ale nie mam pewności, czy to aby na pewno ja... (jestem autoironiczny, co trochę pokrywa moje zakłopotanie).
- Możesz mi mówić Małgosia i nie przejmuj się, bo naprawdę lubię takich facetów jak ty. Supermeni już dawno mi się przejedli. Ty masz tę swoją niepewność, nieśmiałość trochę, a może nawet ździebko niezaradności. I podjąłeś jedynie słuszną decyzję. Ja mogę pracować, jak wiesz, nawet na dwa etaty.
I tu gówniara (te dziewiętnaście lat, ja po trzydziestce...) skończyła monolog i siedząc na wysokim krześle (nogi oparte o dwa inne krzesła) ręką przywołała mnie do siebie. Jej spódniczki nawet nie musiałem zadzierać, bo króciutka niemal sama uniosła się ku górze. l co my tu mamy? Niczego sobie zagajniczek.
- Słonko, liż! Na co czekasz ?! - próbowała mnie zdyscyplinować. Rozszerzyła pisię palcami - czarne, długie paznokcie niesamowicie kontrastowały z jej idealnie białą skórą. Wdarłem się więc jęzorem i jeżdżę jak po ciepłej ślizgawce. Nogi podkurczyła bardziej - na tych wysokich krzesłach prawie leżała. Zatem mogłem przejść niżej.
Lizanie tej cipki BIS było z niespodzianką, bowiem rozeta ciągle otwierała się na oścież i zamykała niczym wielka brama kijowska z utworu Musorgskiego. Widocznie właścicielka lubiła ...
... takie klimaty i pulsacje, tzn. lubiła tak tą dupcią ruszać. Mnie jednak chciało się zagłębiać ją coraz głębiej. Ale pomyślałem też, że na brudnej podłodze nie będziemy posuwać damy z czarnymi paznokciami. Załadowałem więc ją do Fiata 126p i odjechaliśmy w nieznanym kierunku.
Niedługo był nieznany - udaliśmy się do mojej chaty na siódmym piętrze. Miejsce akcji klasyczne, ale czas akcji mniej, bo była czwarta po południu. Zdziwiła się, że mieszkania w bloku mogą być tak przestronne, chwaliła mebelki - antyki... Ja chwaliłem ją, choć antykiem nie była i sprawiała wrażenie, że nigdy nie będzie. Zjedliśmy coś szybko i rozebraliśmy (się). Ona wygrzebała z jakiegoś kąta słoiczek płynnego miodu.
- Wiesz, słonko, jak się tego używa? - spytała grzesznym tonem.
- Doustnie albo dowcipnie - odparłem najpoważniej.
- A jeszcze lepiej i doustnie, i dowcipnie - skorygowała mnie błyskawicznie.
- Dobrze, bądź jeszcze słodsza - mruknąłem.
I było tak – miód tu i tam, miód w dziurce, miód w siurce ale nie za dużo i dokładnie wylizany. Po tym lizaczkowaniu już zabierałem się do miękkiego i słodkiego wejścia w niesamowitą dziurencję a tu dzwonek do drzwi.
Otworzyłem prawie goły. Na progu sterczał mój bardzo dobry kolega Paweł z szóstego (czyli był pode mną), który też miał sklep.
- Ale się wyizolowałeś...dzwonię już z dziesięć minut...
- Stary, nie przesadzaj, że aż dziesięć..minut… Błagam, przyjdź jutro, bo ja właśnie przyjmuję do pracy. - A to się dobrze składa, chciałbym ...