Lato na wsi
Data: 25.05.2022,
Kategorie:
Incest
Nastolatki
Pierwszy raz
wakacje,
Autor: Pistasio
... Wyglądała bardziej na znudzoną niż na żądną wygranej. Po rozegraniu tysiąca i zjedzeniu kolacji, rozeszliśmy się wszyscy do siebie.
Przez kilka kolejnych dni czułem się skrępowany we własnym domu. Róża chodziła ciągle nadąsana i niezadowolona, że musi spędzać u nas wakacje, zachowując się trochę tak, jakby obwiniała za to mnie i moich rodziców. Jednakże bez makijażu, jaki miała w dniu, kiedy przyjechała, oraz ubrana w zwykłą, domową sukienkę, a nie odstrojona jak wtedy, wyglądała mniej wyniośle, ale i bez tego była całkiem ładną dziewczyną, brunetką o nieco wulgarnym spojrzeniu, zdradzającym jej pewność siebie. Z czasem okazała się normalną laską, z charakteru całkiem podobną do tej małej Róży, która kiedyś spędzała u nas wakacje. Teraz, tak jak i wtedy, bywała czasem trochę opryskliwa i władcza, ale kiedy już pogodziła się z faktem, że musi spędzić część swoich wakacji na „tym nudnym zadupiu”, jak określała naszą miejscowość, zazwyczaj bywała wesoła i przyjazna.
Jako że byliśmy skazani na swoją obecność, w końcu zakolegowaliśmy się z Różą. Po prostu spędzanie czasu we dwójkę było mniej nudne, niż samemu. Pewnego dnia kuzynka zwyczajnie weszła bez pukania do mojego pokoju, co zresztą było typowe dla jej bezpośredniego charakteru. Rodzice pracowali wtedy na gospodarstwie i byliśmy w domu sami, a ona najwyraźniej nie miała co robić.
- Cho, zagramy w karty – zarządziła znudzonym głosem.
Usiadła na łóżku i bez czekania na mają zgodę, zaczęła tasować talię. Graliśmy ...
... dość długo, rozmawiając trochę. Od wtedy wspólne gry, a potem też spacery, rozmowy i oglądanie razem telewizji, stały się naszym częstym sposobem zabijania czasu.
Pewnego poranka zbudziła mnie rozmowa mamy i Róży. Siedziały w kuchni i rozprawiały o czymś, nie dając mi już zasnąć. Było jeszcze wcześnie, a poprzedniego wieczora do późna czytałem książkę, więc czułem się niewyspany. Wstałem i poszedłem na śniadanie. Postanowiłem potem udać się na swoją polankę i tam w spokoju sobie jeszcze pospać. Mama podała mi śniadanie i niedługo wyszła z domu, żeby pomóc ojcu przy pracy. Zostałem przy stole z Różą, która zagadywała mnie i opowiadała o swoim życiu w mieście. Gadatliwa była z niej dziewczyna, i dobrze, bo ja za to byłem z natury małomówny.
- Echh, nudy tu u was, jak cholera – westchnęła, kiedy skończyłem już śniadanie i wstałem od stołu. – Nie macie tu na wiosce jakiejś dyskoteki, czy coś? – spytała.
- Nie wiem, ja nie chodzę…
- A, zresztą... Ciotka i tak by mnie pewnie puścić nie chciała – stwierdziła i gdy zobaczyła, że szykuję się do wyjścia z domu, spytała: - Gdzie idziesz?
- Poopalać się.
- Poopalać się… - powtórzyła. – Dobry pomysł. To czekaj, idę z tobą – oznajmiła. – A gdzie?
- Yyy… Na taką polankę, ale to dosyć daleko – spróbowałem ją zniechęcić, bo wolałem iść sam.
- To dobrze, przejdziemy się. I tak nie ma co robić – zdecydowała ku mojemu niezadowoleniu.
Na parapecie leżała otwarta paczka papierosów, chyba ojciec zapomniał zabrać z domu. ...