-
Maturzystka na zajęciach
Data: 10.09.2022, Kategorie: Hardcore, Laski Autor: pornomaniaczka
Zawsze uważałem się za człowieka o twardych zasadach. Ale... Przez lwią część swojego życia pracowałem jako osoba prowadząca zajęcia dodatkowe. Byłem wyspecjalizowany w jednej wąskiej dziedzinie. Prowadziłem lekcje śpiewu.. Współpracowałem z przedszkolami, szkołami, ośrodkami kultury, klubami seniora, organizacjami pozarządowymi...było co robić. Szczególnie lubiłem zajęcia z młodzieżą. W przeciwieństwie do większości kolegów i koleżanek nauczycieli, miałem to szczęście, że na moje warsztaty przychodzili ochotnicy. Nie musiałem się więc użerać z tymi, którzy mieli gdzieś, to co robię. Tak się zdarzało, że raz na jakiś czas wpadałem w oko jakiejś swojej „podopiecznej” . Na ogół były to młode dziewczyny, w których buzowały hormony. Nie wyglądałem jak Quasimodo, więc pewnie była to okoliczność sprzyjająca tego typu sytuacjom. Poza tym posiadałem na swoim koncie skromny, bo skromny, ale jednak jakiś dorobek artystyczny w postaci wydanego singla, czy teledysku. Nigdy nie stroniłem od kobiet, ale świadomość różnicy wieku, pozycji zawodowej, widmo kłopotów i wrodzona odpowiedzialność... zawsze trzeźwiąco działały na mnie w dwuznacznych sytuacjach powstających na lub po moich zajęciach. Nigdy żadnej z moich kursantek nie wysłałem żadnego sygnału,, że byłbym czymkolwiek zainteresowany...nawet gdy mój organizm mówił co innego. Wyjątkiem była ona. Właśnie rozstawałem się ze swoją narzeczoną, kilka lat w związku, w którym tylko seks był udany, dało mi mocno w kość i ...
... wywarło spore spustoszenie w mojej psychice. Ale do rzeczy. To był wtorek, jak co tydzień przejechałem kilkadziesiąt kilometrów, by poprowadzić zajęcia z licealistami. Grupa była zdolna, zdyscyplinowana i mimo odległości, jaką miałem do pokonania, jeździłem tam z przyjemnością. Z resztą warsztaty odbywały się w moich rodzinnych stronach, co sprzyjało utrzymywaniu relacji ze znajomymi i rodziną. Iga była jedną ze zdolniejszych dziewczyn w grupie. Zawsze sumienna, dobrze przygotowana, a przede wszystkim zdeterminowana. Przyjeżdżała na te zajęcia z małej wioski oddalonej o kilkanaście kilometrów od miejsca warsztatów. Tego dnia skończyłem trochę później… Już miałem ruszać w godzinną podróż do domu, kiedy zobaczyłem jak pod budynkiem Centrum Kultury, w którym odbywały się zajęcia, Iga łapie stopa. Zatrzymałem samochód: - Wracasz do domu stopem? - zapytałem zdziwiony. - Zawsze wracam autobusem, ale uciekł mi, bo... - Przedłużyłem zajęcia? Nic już nie odpowiedziała. Speszyła się. Kazałem jej wsiadać i odwiozłem ją do domu. Droga minęła szybko. Miło rozmawialiśmy... Dojechaliśmy na miejsce. Usłyszałem krótkie „bardzo panu dziękuję, do widzenia”. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w dalszą podróż. Tydzień później skończyłem zajęcia o czasie. Nie ukrywam, że pilnowałem zegarka również po to, by nie robić dziewczynie kłopotu. Dlatego zdziwiłem się, gdy po raz kolejny po zajęciach zobaczyłem Igę, próbującą zatrzymać jeden z przejeżdżających samochodów. - Wsiadaj – ...