Pani dyrektor.
Data: 10.09.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Ron Himeros
... zacisnąłem uda i drżałem z podniecenia. Ona tymczasem, bez pośpiechu i z uwagą pozbawiała mnie dolnej części garderoby.
Rozpięła do końca pasek, rozsunęła połówki spodni i, krok po kroku, ściągała je z moich pośladków. Nawet na moment nie spuszczała wzroku z mojej lagi, która przewracała się z boku na bok, jakby domagając się, aby gorące usta mojej kochanki, znów się nią zajęły.
Pieprzyłem się z moją panią dyrektor i to było czymś najcudowniejszym na świecie. Mimo swojego stanowiska i pozycji, zachowywała się jak wytrawna kurtyzana. Była piękna, delikatna, subtelna a jednocześnie tak wyuzdana i bezpośrednia, że czułem się jak szczeniak z podstawówki, który nagle trafił w ramiona starszej koleżanki. Co tu dużo mówić, chciałem tego. Chciałem z nią to robić. Chciałem bawić się jej piersiami, jej słodkim ciałem, a jednocześnie czułem się tak, jakbym robił coś zakazanego.
W pewnym momencie, kiedy moje spodnie znajdowały się już na podłodze, a jaja zwisały swobodnie niczym dwa dzwony, odwróciłem się w jej stronę. Jeszcze nie do końca wiedziałem, co chcę zrobić, ale przysunąłem się bardzo blisko i położyłem moje dłonie na jej delikatnych rękach, przyciskając mocno do mojego przyrodzenia.
-Czujesz to? Czujesz, jaki jest wielki? Czujesz, jak bardzo jestem podniecony? - szepnąłem prosto w jej twarz.
Odpowiedziała samym spojrzeniem, ale wyrażało ono wszystko. Nie trzeba było więcej słów, nadawaliśmy na tej samej fali.
Siedzieliśmy zwróceni do siebie przodem. Wciąż ...
... trzymała dłonie w moim kroczu, ale moje ręce powędrowały już wyżej, w kierunku jej cudownych, jędrnych piersi.
Zacząłem gładzić je, bardzo delikatnie dotykać, muskać czubkami palców ze wszystkich stron. Robiłem to tak, jakby były częścią antycznej Wenus, posągu z marmuru, a ona mi na to pozwalała. Przyglądała się spod opuszczonych powiek, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
W mojej głowie tworzyła się coraz większa rozterka. Kobieta była tak piękna, tak cudowna i podniecająca, że byłem jak ten osiołek z fraszki, któremu dano i siano i owies. Nie mogłem się zdecydować na konkretny rodzaj pieszczot, czy zabawy. Wszystkiego chciałem spróbować jednocześnie.
Świadomość, żeby nie uronić choć kropelki z tego cudownego nektaru, była przerażająca. Chciałem ją mieć w całości, teraz, w jednej chwili. Trudno było mi rozłożyć tą zabawę na poszczególne etapy, jednak wiedziałem, że muszę się na coś zdecydować.
W końcu rozpostarłem dłonie na jej niesamowitych balonach i kciukami wykonywałem kółeczka wokół sutków. Uchyliła usta i cicho dyszała.
Później zsunęła się z łóżka na podłogę i uklękła przede mną, jakby prosząc o moją buławę. Nie czekając na reakcję, sama ją sobie wzięła. Zdążyłem tylko westchnąć, gdy poczułem jej dłoń u samej podstawy. W następnej sekundzie, już wjeżdżałem w jej wilgotne usta.
Ssała samą głowicę, ale robiła to z taką zaciętością, z taką energią, że myślałem, iż wyzionę ducha. Trudno było mi złapać oddech. Myślałem, że moje serce wyskoczy mi z ...