1. "ROK 2064" - CZĘŚĆ I, ROZDZIAŁ II


    Data: 01.11.2022, Kategorie: Geje Pierwszy raz Humor, Autor: Yake01

    ... Mimo, że moja świadomość gdzieś odpływała, było mi dobrze. Podniecenie osiągnęło szczyt, biodra i brzuch spinały się, a fiut mimowolnie zalewał mi ciało. Mocne i rytmiczne ruchy bioder sąsiada, zmieniły się w chaotyczny taniec, aż cały się zatrzymał na chwilę. Jego pała wyrzuciła pierwszą salwę , zaklejając moje gardło. Nie mogłem tego przełknąć. Część ładunku dostała się do krtani, powodując odruch kaszlu. Puścił moją głowę, runąłem na glebę, walcząc z odruchami zwrotnymi. Docierał do mnie obraz końca jego orgazmu. Teraz pomagał sobie ręką, strugi nasienia lądowały na mojej twarzy i ściółce. Skończył, wstał z klęczek, robiąc porządek ze spodniami. Ja leżałem z gołym tyłkiem, zachlapany jego i swoim sokiem.
    
    – Dziękuję, panie Gawroński – wychrypiałem gardłowo. On patrzył na mnie.
    
    – Czekaj, przyniosę wiadro z wodą i jakąś ścierkę, to się oporządzisz.
    
    Wyszedł, a ja dalej leżałem taki sponiewierany, ale czułem się odprężony. Mimo, że piekły mnie policzki, miałem załzawione oczy i niesmak w ustach oraz piekące gardło. Podkoszulka od dołu zalana moją spermą, zaś twarz i włosy jego. Wstałem zdjąłem swój stary, szary T-shirt, wytarłem nim ślady nasienia, wciągnąłem bieliznę i spodnie. Usiałem pod drzwiami w kucki i czekałem. On wrócił z wiadrem wody i jakąś szmatą, powiedział:
    
    – Masz, obmyj się.
    
    – Dziękuję, panie Gawroński. Jutro niech pan nie zamyka tych drzwi z tyłu, ja znowu przyjdę. Uchylę przednie wrota, to będzie pan wiedział, że jestem – patrzył na mnie, nic ...
    ... nie powiedział, pokiwał głową i wyszedł.
    
    Obmyłem się, przepłukałem koszulkę, położyłem ją na słomie. Siadłem obok, czułem się zmęczony, mimo, że odczuwałem lekkie bóle fizyczne, byłem szczęśliwy. „Jutro znowu to zrobimy” myślałem i ta myśl mnie uspakajała.
    
    Przesiedziałem tam do zmroku. W domu zadawano pytania, kto mi dał w pysk. Szczególnie Piotr był dociekliwy. Nie udało się tego ukryć, miałem spuchniętą twarz i rozciętą wargę. Kluczyłem w swej opowieści po łące kłamstwa. Pojawiła się więc koleżanka z Jednaczewa i to ona była sprawczynią tego nieszczęścia. Piotr z niedowierzaniem krzyczał do Andrzeja:
    
    – Wiotki ma dziewczynę. Ostra, chyba boks trenuje – rżał jak koń.
    
    – Wypierdek, czy ty chciałeś ten swój mikroskopijny instrumencik, dopasować do dziurki? - dopytywał się Andrzej.
    
    – Nie, on za cyc chciał ją schwycić – obydwoje się brechtali
    
    – Małe, niepozorne, a kogut.
    
    – Młody, jak chcesz to kondony ci kupimy.
    
    – Piotrek, jemu wystarczy obcięty, mały palec z gumowej rękawiczki matki.
    
    I tak cały wieczór, głupie pytania i jeszcze głupsze odpowiedzi. Całe szczęście, że był jakiś idiotyczny film o samurajach, więc poszli go oglądać. Ja w tym czasie wziąłem prysznic i poszedłem spać.
    
    Rano było jeszcze gorzej. Twarz jak po walce o zawodowe mistrzostwo świata w boksie. Ale moi dwaj debilni bracia uratowali mi tyłek. Matka pomstowała, podejrzewała najgorsze. Bo jeżeli dziewczyna tak się broniła, to chyba ją gwałcić chciałem i w niedzielę obowiązkowo muszę iść ...