1. Ofiara. 2. - Almanach przetrwania - cd.


    Data: 25.02.2023, Kategorie: Hardcore, BDSM Autor: Bookknob

    ... Dobrze ci? – Kołysana na beczce rzucała pytaniami, ale nie otrzymywała odpowiedzi. Za to oplotła mężczyznę wszystkimi kończynami i przycisnęła do siebie. Niczym modliszka nie zamierzała dać mu się wymsknąć z uścisku, zanim on nie złoży w niej nasienia, a ona w zamian nie otrzyma przepustki do miasta. – Jestem gotowa, rozlej się we mnie, wyspermij się, mmm… – zachęcała do wytrysku. Wszystko zmierzało w dobrą stronę, aż przed bramę zajechał wóz zaprzężony w konie. To oderwało uwagę strażnika w masce od sfinalizowania stosunku i zaprzestał ruchów frakcyjnych, patrząc na przybyszy. – Pieprz mnie, no dalej, nie przerywaj! – ponagliła nagle zirytowana Errine. – Wydymaj mnie do końca! – dodała i sama poruszała biodrami, nadziewając się na sterczącego w niej kutasa. – No pierdol mnie, kurwa! – warknęła wobec dalszej bierności kochanka. Choć uczyniła to nie w trosce o jego orgazm i zaspermienie pochwy, a z lęku, że zostanie na noc za miastem.
    
    Ku jej kompletnemu rozczarowaniu zamaskowany strażnik odstąpił od niej. Zrezygnowana popatrzyła na Wiska. I już miała dać za wygraną, ale nie po to dopiero co zrobiła soczystą laskę, aby odejść stąd z niczym! Gwałtownie wstała i pchnęła mężczyznę na beczkę. Usiadł na niej, a wtedy kobieta dosiadła go okrakiem. Pomogła sobie ręką i wśliznęła fiuta do pochwy. Następnie wiła się jak na szalonym rodeo przy ujeżdżaniu rumaka, zdeterminowana, aby dopiąć swego.
    
    – Wyrucham cię do końca, czy ci się to podoba, czy nie. Ty pojebie, ty chuju! Och, ...
    ... och! – wrzeszczała i podniecała się coraz bardziej. Aż w dzikim szale zszarpnęła maskę z twarzy mężczyzny.
    
    Na ten widok zamarła, a jej lico wykrzywił odrażający grymas. Oto ukazała się jej zdeformowana twarz wyraźnie zdradzająca objawy dalece posuniętego niedorozwoju umysłowego: krzywa szczęka, zezowate oczy rażące debilnym spojrzeniem ćwierćinteligenta, przegniłe, niekompletne uzębienie i żółte smarki zaschnięte pod nosem.
    
    – Nie, kurwa, nie… – Znieruchomiała raptem Errine, jak na ostatnią deskę ratunku popatrzyła na Wiska. Ten tylko bezradnie rozłożył ręce i uśmiechnął się złośliwie. – Kurwa, nie… – skamlała Errine. Ale strach przed nocą za miastem sprawił, że wznowiła ruchy posuwisto zwrotne. Tym razem wolno, ociężale i odwracając wzrok od odrażającego kochanka.
    
    Wkrótce jego fiut zwiotczał, a ona zsunęła się z beczki. Lecz wówczas jej twarz ozdobił głupkowaty uśmiech, będący owocem popierdolonej satysfakcji. Odczuła bowiem w kroczu dodatkową wilgoć. Spojrzała na szparę sromową i z ulgą zobaczyła, że zaklejona została gęstą wydzieliną.
    
    – Szykuje się piękne potomstwo! Ja pierdolę, winszuję! Piszę się normalnie na ojca chrzestnego! Chłe, chłe… – parskał Wisk. Z kolei Errine, niczym mieczem, odcięła od siebie negatywne myśli. Pierdoliła je! Zeszłej nocy pierdolił ją potwór, więc przed kolejną wydymał jakiś niedorozwój, tyle. Tak najwidoczniej jawił się świat zachodniej zgnilizny i nie miała wyboru. Tak musiało po prostu być.
    
    Dlatego dumnie, bo mimo wszystko ...