Karolina i Robert. 13
Data: 13.05.2023,
Kategorie:
Anal
Hardcore,
Autor: ---Audi---
... turków...
Każdy zarobił po trzy razy w mordę..
- I jak tam wasza idea narodowości ?
- My... przepraszamy...
- O nie... to my będziemy was przepraszać, gdy skończymy... że jeszcze żyjecie...
Zaczęli pluć krwią...
- W naszym hotelu każdy jest mile widziany... ale wy... zrozumiecie, że najlepiej jest siedzieć w domu... a nie szukać kłopotów na mieście...
Sam się sobie dziwię, że rozmawiam z nimi tak spokojnie... kilka lat temu już byliby na dnie portu...
- Robert, załatwimy sprawę, przeproś Karolinę. to nie jest robota dla ciebie... idź do niej...
Poszedł.
- Nie chce mi się z wami bawić... adresy domowe... poproszę...
- Po co ?
- Chłopaki pojadą po wasze żony i dzieci, i zawiozą je do szpitala, tam gdzie zaraz traficie...
- Wygłupiacie się...
Nachyliłem się, wyciągnąłem spluwę, przeładowałem i odpowiedziałem....
- A wyglądam jakbym się wygłupiał ?
- Nie jesteśmy sami, mamy mocodawców...
- I dlatego potrzebne są wasze żony... adres...
W ryj kolbą jednemu i d**giemu...
Podali.
Chłopaki pojechali, nie musiałem tłumaczyć, bo wiele razy odwalałem ten numer...
- Jak zawsze do EPPENDORF...
A my zapakowaliśmy ich do samochodów i pojechaliśmy na nadbrzeże.
Gdy dojechaliśmy biedaki zaczęli płakać...
- Przestańcie pizdy... obiecałem wam, że traficie do szpitala...
Wyciągnąłem spluwę...
- My już nigdy nie...
- To wiem, na pewno już nigdy... ale nie twoje słowo tu się liczy...
Przyłożyłem do kolana i ...
... strzeliłem...
d**gi to samo...
Ryczeli jak dzieci...
- Uciszcie się zjeby... bo muszę zadzwonić po karetkę... bo będzie d**gie kolano...
- Szpital ?
- Mamy postrzelenie... niegroźne... nadbrzeże... przy czwartym słupie... dwóch pokrzywdzonych... żyją...
- Widzisz, jeszcze raz ci to wytłumaczę.... od dzisiaj siedźcie w domu, bawicie się z dziećmi i z żonami, bo gdy spotkamy się ponownie to będzie ostatni raz... rozumiecie ?
Kiwnęli głowami...
- Jedziemy.
Wróciliśmy do hotelu.
- Rudolf, gdzie ten gówniarz... ?
- Na zapleczu.
Siedział skulony i się trząsł... gdy mnie zobaczył zrobił się jeszcze mniejszy...
- Wstawaj..
- Przepraszam...
- Od jak długo tu robisz ?
- Od 5 miesięcy...
- Wiesz kogo jest ten hotel, myślisz, że goście tu są przypadkowi ?
- Nie wiedziałem...
- A powinieneś... Rudolf cię brał i tłumaczył...
- Ale ja nikomu nigdy nie powiem.
- Tu chodzi o naszych gości, ochraniamy ich i pomagamy we wszystkich sprawach, a ty dałeś dupy...
- Przepraszam...
- Ta kobieta jest najważniejszą osobą ze swoim mężem w tym hotelu, szef za coś takiego by cię zabił... to jego wspólnik głąbie... i moja przyjaciółka... też powinienem cię zabić...
Strach i przerażenie, świadomość nieuchronnego... widziałem to setki razy... Potem była tylko cisza i zaczynało się od nowa...
I tak dzień za dniem, następny idiota, następna lekcja i koło się obracało...
Ale teraz już nie... daruję mu, a jego wdzięczność i strach pozostaną z ...