1. Schwytana przez elfa... cz. 1


    Data: 18.07.2023, Kategorie: Fantazja Autor: Easnadh

    Ten dzień nie zapowiadał się na inny niż zwykle. Co prawda nad królestwem wisiało widmo wojny, jednak w naszej osadzie było względnie spokojnie. Jadłam obiad razem z rodziną, kiedy usłyszałam tętent wielu końskich kopyt. Chwilę później rozległy się krzyki, urywane tak nagle, jakby były ucinane nożem. Zastygłam w bezruchu z łyżką w połowie odległości między miską, a ustami. Ktoś otworzył drzwi do chaty potężnym kopniakiem. Zobaczyłam strzałę ze świstem przecinającą powietrze. Otworzyłam usta w niemym okrzyku, gdy pocisk trafił w głowę mojego ojca. Wypuściłam łyżkę z drżącej dłoni, kiedy kolejna strzała przeszyła pierś matki. Ze łzami w oczach spojrzałam w stronę okrutnego oprawcy, który porzucił łuk na cześć sztyletu. Nie do końca mogłam go ujrzeć, łzy sprawiały, że widziałam jak przez mgłę. Dopadł mojego starszego brata, poszarpał się z nim przez chwilę, jednak bez problemu poderżnął mu gardło. Młodszy brat nawet nie stawiał oporu.Zacisnęłam mocno powieki. Wiedziałam, że przyszła moja kolej. Zdawało mi się, że nawet przez zamknięte oczy widzę złowieszczy błysk klingi, gotowej do zadania śmiertelnego cięcia. Jednak nic takiego nie nastąpiło.
    
    - Schowaj się - usłyszałam dźwięczny, ale stanowczy głos. Niepewnie otworzyłam oczy. Mężczyzna już był przy drzwiach chaty, które chwilę później się za nim zamknęły. Niewiele myśląc zerwałam się z krzesła i poszłam do sąsiedniej izby, gdzie ukryłam się za szafą. Zakryłam usta dłonią, by nie zacząć głośno szlochać. Cały czas ...
    ... słyszałam krzyki i piski mordowanych z zimną krwią. Już miałam jakąś nadzieję, że wyjdę z tej rzezi cało. Zwłaszcza, gdy ponownie usłyszałam tętent kopyt. Odjechali. Zabrałam dłoń z ust i od razu głośno zaszlochałam. Nie usłyszałam nawet, że ktoś znowu wszedł do chaty. Byłam po prostu w szoku.Chyba jeszcze do końca nie dotarło do mnie to, co się stało. Zabił moją rodzinę. Wymordowali całą wioskę...
    
    - Chodź - ktoś wydał krótkie polecenie. Ten sam głos, co wcześniej. Podniosłam wzrok, ale i tym razem przez łzy niewiele widziałam. Jakaś rozmazana sylwetka stała nade mną. Poczułam, że złapał mnie za bluzkę i mocno pociągnął. Ja jednak nie bardzo miałam ochotę, by gdziekolwiek iść. Pamiętając, co zrobił mojej rodzinie. Jednocześnie nie miałam siły, by się stawiać. Jednak zirytowany oprawca wyciągnął sztylet. Kątem oka zauważyłam szybki ruch. Po czym osunęłam się w objęcia ciemności.
    
    Nie wiem, przez jaki czas byłam nieprzytomna. Ocknęłam się i jęknęłam cicho, czując pulsujący ból w skroni. Otworzyłam powoli oczy, próbując przypomnieć sobie, co się stało. Odnotowałam, że leżę na łóżku. W jakimś obcym miejscu. Jego zobaczyłam dopiero po chwili, chociaż siedział tuż obok mnie. I dopiero teraz miałam okazję się mu przyjrzeć. Pociągła twarz, dosyć ostre rysy. Czujne spojrzenie dużych, szmaragdowych oczu, które patrzyły wręcz na wskroś mnie. Gęste, ciemne brwi. Proste, srebrzyste włosy opadające na ramiona. I chyba najważniejszy szczegół: spiczaste uszy.
    
    - Napatrzyłaś się? - zapytał ...
«12»