1. Tato i ja, część VII


    Data: 28.07.2023, Kategorie: Geje Autor: Wino1901

    ... topi się, gdy jest pod wpływem. Gdy pierwszy raz zobaczyłem trupa wyciąganego z jeziora, miałem jakieś 7 lat. To było traumatyczne przeżycie i do dziś mam przed oczyma widok tego sinego ciała. W każdym razie, mimo że potrafię pływać, to nigdy nie wychodzę poza swój grunt, ani nie wchodzę do wody po alkoholu. Pomijając fakt, że naprawdę mało piję. Rodzice wiedzieli o moich zasadach zachowania nad jeziorem i wiedzieli, że mogą być spokojni. Bez żadnego problemu uzyskałem zgodę na ognisko. Dzisiejszy wieczór spędziliśmy podobnie jak wczoraj. Rodzice też poszli wcześniej spać, a ja znów słyszałem jęki mamy i skrzypienie łóżka. Znów zwaliłem sobie konia, ale już tęskniłem za tym uczuciem, kiedy ojciec wbija swego kutasa w moją dupę. Dziś znów było mi ciężko zasnąć, brak nogi doskwierał, ale jakimś cudem zasnąłem.
    
    W sobotę obudziła mnie krzątanina obojga rodziców w kuchni. Znów była 10 i uśmiechnąłem się, że w te wakacje to dopiero drugi raz, gdy śpię do tak późna. Wstałem, żeby pójść do łazienki, ojciec chyba wcześniej usłyszał drzwi od mojego pokoju, bo akurat przechodził korytarzem niby do sypialni. Gdy spotkaliśmy się w korytarzu, ojciec wylewnie mnie przywitał, powiedział „dzień dobry” i mnie mocno przytulił. Ja odwzajemniłem uścisk i też powiedziałem uśmiechnięty „dzień dobry”, gdy mama to zobaczyła, uśmiechnęła się, ale odwróciła się do swoich czynności, a w tym momencie ojciec uszczypnął mnie mocno w tyłek, patrząc mi władczo w oczy i się perfidnie uśmiechając. Też się ...
    ... uśmiechnąłem ale wiedziałem że musimy się już rozdzielić, bo będzie to wyglądało podejrzanie. Po umyciu się zjedliśmy wspólne śniadanie i już chciałem wyjść nad jezioro, gdy usłyszałem propozycję ojca:
    
    - Może byśmy w trójkę zagrali w „Monopolly”, albo w karty?
    
    - Niech se Patryś idzie nad jezioro. Na „Monopolly” jest nas za mało – odpowiedziała mama.
    
    - Czemu mamo? – spytałem – owszem na „Monopolly” jest nas za mało, ale np. w „Makao” możemy zagrać. Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek w naszym gronie zagrali.
    
    - Ale ja obiad muszę gotować – próbowała się bronić mama, ale widziałem, że moja aprobata dla pomysłu taty i szczera ochota na wspólną grę, łamie Jej opór.
    
    - Mamuś to zagrajmy w karty, a ja Ci obiecam, że pomogę Ci przy obiedzie. Pogramy, zrobimy i zjemy obiad, a ja koło 18 pójdę nad jezioro, żeby zrobić te ognisko. Mamuś zgódź się – prosiłem.
    
    - Naprawdę chcesz spędzić czas ze swoimi staruszkami? – spytała wzruszona i uśmiechnięta mama – No dobrze, ja nie widzę problemu. Faktem jest chłopaki, że nigdy w naszym gronie nie graliśmy, nie robiliśmy niczego wspólnie.
    
    Razem z ojcem się uśmiechnęliśmy, ojciec poszedł przygotować stół do kart i karty, ja z mamą, posprzątaliśmy w kuchni i poszliśmy grać. Graliśmy chyba z 7 razy, nagle minęła 14:00. Ojciec wygrał z 5 razy, ale mam wrażenie, że i ja, i mama się mu podkładaliśmy. Ojciec nie potrafił przegrywać. Raz wygrałem ja, raz wygrała mama. Po 14:00 mama już jednak zarządziła robienie obiadu.
    
    - Co dziś mamuś ...
«12...456...12»