SIEDZIAŁEM OKRAKIEM NA DRABINIE Część II
Data: 30.08.2023,
Kategorie:
Anal
Geje
Pierwszy raz
Autor: Yake01
... zioma? Faceci byli na bank z Wielkopolski. Ja też byłem z urodzenia poznaniakiem, co prawda na wychodźstwie. Może będzie trochę litości. Stanęły mi przed oczami opowieści: o kocówach, rowerkach, pompowaniu, biciu, poniżających sytuacjach, w których pozbawiony jesteś intymności.
Chciałem by czas stanął w miejscu, ale tak się nie działo. Wojskowa rutyna: apel, kolacja, obowiązkowy dziennik telewizyjny, młoda fala i ja z nią miałem przygotowanie do capstrzyku, czyli jazda po posadzce korytarza ze szczoteczkami do zębów. Zaś starzy oglądali film w telewizji. Przed ciszą nocną ekspresowa toaleta i pierwsza lekcja. W szufladzie mojej szafki nie znalazłem, kupionej dziś pasty, kurwa, cudownie wyparowała, jak i reszta słodyczy z szafki. Dobrze, że kupiłem tylko jedną paczkę fajek i trzymałem ją przy dupie. Tuż przed dwudziestą d**gą usłyszałem ryk podoficera dyżurnego:
– Przygotowanie do ciszy nocnej – zacząłem się przebierać jak cała reszta w pidżamy, w białym świetle jarzeniówek, unikając wzroku innych, oczywiście każdy zostawił na dupie sprane wojskowe szorty. I znowu ten sam ryk:
– Cisza nocna, gasić światło!!!
I nastała cisza i ciemność. Miałem otwarte oczy, porażony strachem o własny tyłek oczekiwałem nieuchronnego. Reagowałem mocnym spięciem na każdy szmer. Oczy przyzwyczaiły się do ciemności, trochę światła wpadało do sali z zewnętrznego oświetlenia koszar. Dotarło do mnie, że jest nas sześciu na sali, a reszta na służbie lub na urlopach. Wiedziałem, że to się ...
... zacznie, jak oficer dyżurny wyjdzie i będzie pewność, że szybko nie wróci. Mimo zmęczenia służbą, stres trzymał mnie w spięciu i świadomości. Tych małp jest tylko sześć, a właściwie, aż sześć i dojdą do nich starzy. Kto się pierwszy ruszy i podejdzie do mnie, dostanie z kopa. Dobrze, że łóżka obok mnie są puste, szczególnie to po prawej dosunięte do mojego. Nikt mnie nie przygwoździ do materaca. Po pewnym czasie usłyszałem otwierające się drzwi gdzieś z głębi korytarza i tupot nóg. „Kurwa nadchodzi” – pomyślałem. W tym samym momencie jak z katapulty, wyskoczyły cienie z mojej sali, już mnie otaczały, obiecany kop dla pierwszego przeciwnika trafił w powietrze. Mało nie popuściły mi zwieracze. Ktoś trzymał mnie za ręce, czyjeś ręce trzymały mnie za nogi, coś ciężkiego skoczyło mi na jaja, sprawiając ból. Po chwili poduszka zakryła mi twarz, miałem kłopot ze złapaniem oddechu, usłyszałem otwierające się drzwi i głos:
– Koty, dzik, gotowy do raportu? – do uszu dochodziły pojedyncze słowa jakiegoś chorego meldunku i rechot.
– Niech ktoś mu ściągnie nachy w dół!
„Tylko kurwa nie to, nie to” – myślałem. Nie mogłem normalnie oddychać. Mimo, że starałem się opierać, czułem, że jestem pół nagi. Nagle słyszę głos Kotlarczyka:
– Rychu, głupi chuju, zostaw go.
– Tej, Kotlar, wypierdalaj. Nocą fala rządzi – już wiem, że Rychu to bezzębny dryblas z kantyny.
– Zostawić go kocury – krzyknął kapral Kotlarczyk. – Rychu, na słówko. Chyba, że wolisz jebany Orzysz.
– Wee, wiara, ...