Zdrada seksownej licealistki
Data: 22.10.2023,
Kategorie:
Fetysz
Autor: Adam Zawadzki
... naszego kolegi z klasy i zarazem mojego najlepszego kumpla. Bardzo chciałem tam być, ale niestety był to czwartkowy wieczór, a w tym samym czasie miałem wizytę na siłowni. Stwierdziłem, że po męczących ćwiczeniach nie dałbym rady iść na domówkę, więc z jednej z tych rzeczy muszę zrezygnować. W ostatnim tygodniu byliśmy już na dwóch imprezach, więc zdecydowałem, że tym razem sobie odpuścimy. Ola się zgodziła i stanęło na tym, że tego wieczora nigdzie nie idziemy. Wszystko toczyło się zgodnie z założeniami do momentu, kiedy stanąłem przed wejściem do siłowni. Na drzwiach wywieszona była duża kartka z napisem: "W CZWARTEK 24.11.2011 SIŁOWNIA NIECZYNNA. PRZEPRASZAMY" Zdenerwowałem się, ale po chwili pomyślałem, że może jeszcze zdążymy dotrzeć do Marcina. Nie miałem dużych nadziei, bo Ola zwykle potrzebuje czterech godzin, żeby się wyszykować, ale warto było spróbować. Było już późno, więc jeśli mieliśmy się tam zjawić, to szybciej by było, gdybyśmy dotarli osobno. Wsiadłem więc do autobusu jadącego w stronę domu kolegi, w międzyczasie wydzwaniając do mojej dziewczyny. Nie odbierała. Miałem dylemat. Przecież nie wypadało pojawiać się na imprezie bez dziewczyny, nie informując jej o tym. Z drugiej strony byłem ciekaw, co przygotował Marcin, a przecież Ola mogła się zaraz odezwać i dotrzeć w ciągu godziny. Wtedy skorzystalibyśmy z kolejnej okazji, by zaznać wspólnej przyjemności. Ola ciągle nie odbierała telefonu, ale byłem już blisko domku jednorodzinnego, w którym mieszkał ...
... Marcin. Postanowiłem, że wejdę na pół godziny i jeśli moja ukochana się nie odezwie, to wrócę do domu. Drzwi wejściowe do domu Marcina były otwarte, a z wnętrza dobiegała głośna muzyka taneczna. Zabawa trwała już w najlepsze. Wszedłem zupełnie niezauważony i udałem się w stronę salonu. Pomieszczenie wyglądało zupełnie jak sala taneczna jakiegoś nocnego klubu: ciemny pokój oświetlały jedynie kolorowe światła umieszczone na suficie. Marcin był bogaty, więc było go stać na organizowanie takich imprez - zawsze najbardziej lubiłem do niego przychodzić. Pomieszczenie przepełniał hałas muzyki, a wszyscy byli zajęci tańczeniem. Skąpo poubierane siedemnastolatki ocierały się zmysłowo o rozentuzjazmowanych kolegów. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, więc postanowiłem, że od razu się stąd wyniosę, bo nie kręciła mnie perspektywa tańca z innymi dziewczynami - byłem za bardzo zakochany w Oli. Już miałem cofnąć się do wyjścia, gdy nagle w tłumie tańczących osób mignęła mi znajoma sylwetka. Nie, to niemożliwe. Zdawało mi się tylko - myślałem. Jednak po chwili zobaczyłem coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewał. Ubrana w zwiewną jasną bluzkę, krótką obcisłą spódniczkę i białe pończoszki, w centrum parkietu tańczyła Ola. Z radosnym uśmiechem na twarzy, który tak dobrze znałem, pląsała skocznie w parze z Marcinem. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przecież umówiliśmy się, że albo idziemy wspólnie, albo w ogóle. Ola kręciła zachęcająco biodrami i posyłała Marcinowi wdzięczne uśmiechy, gdy ten ...