1. Szkolna milosc pod okiem Szekspira


    Data: 05.12.2023, Kategorie: Romantyczne Autor: Pisatiel

    ... szesnaście lat i byli kilka miesięcy po wspólnej utracie dziewictwa, ale drugi raz wciąż pozostawał w sferze planów, kiedy nagle, tuż przed końcem roku szkolnego, nagle pokłócili się o coś. Mieli razem jechać nad morze - pojechała sama i nie było jej przez większą część wakacji. Wróciła pod sam ich koniec. Z jakąś nietypową dla siebie pokorą przepraszała go za swoje zachowanie. A kiedy nareszcie kochali się po raz drugi, była dziwnie świadoma swoich potrzeb i upodobań w łóżku, widać też było, że czerpie dużą satysfakcję ze zbliżenia. Wtedy tłumaczył to sobie tak, że przyszła już do niej dojrzałość... Dopiero niecały rok temu, jako jego wieloletnia żona i matka dwójki wspólnych dzieci, leżąc w jego objęciach po kolejnym udanym seksie, wyznała wreszcie prawdę.
    
    Wtedy, nad morzem, zabujała się w starszym od siebie chłopaku, studencie, i przez grubo ponad miesiąc bardzo regularnie z nim współżyła. To wtedy nauczyła się przeżywania orgazmu i posiadła wiedzę, co jej w tych sprawach odpowiada, a co nie. Początkowo była nawet przekonana, że to w tamtym jest zakochana i że chce z nim wejść w stały związek. Stopniowo jednak zdała sobie sprawę ze swych prawdziwych uczuć i powróciła do przyszłego męża.
    
    Może powinien był poczuć się do wartościowany, ale nie... Zabolało go to odkrycie. Czuł się jak głupiec, który nie odgadł, że przyprawiono mu rogi. Z początku nie miał szacunku nie tyle nawet dla niej, co dla siebie; prawie nie czuł się jak mężczyzna. Przez ponad trzy miesiące w ...
    ... ogóle nie był w stanie z nią współżyć. W końcu jakoś jej przebaczył - zgodę przypieczętowali wspólną nocą w hotelu. To wtedy uświadomili sobie, jak bardzo oboje pragną jeszcze jednego dziecka. Nieposłusznego dziecka, które swą uporczywą nieobecnością przywiodło ich do randki w pracowni anglistycznej.
    
    Teraz, w trakcie zaledwie rozpoczętego stosunku, znów poczuł żal. Zaraz po żalu poczuł gniew. Poszedł za tym gniewem.
    
    Wiedział, że nie ma większego błędu w małżeństwie od zgwałcenia żony i nie był pewien, czy właśnie tego błędu nie popełnia, ale nie panował już nad tym. Wbijał się w nią mocno, gwałtownie, do końca, uderzał w jej łono raz za razem, raz za razem, jakby próbował ją poniewczasie ukarać. Jej głośne jęki niosły się echem po szkolnym korytarzu przez otwarte drzwi sali. Choćby nawet chciał, nie umiałby przerwać tego barbarzyńskiego misterium, tego brutalnego ataku na jej narządy rodne. A ona jęczała coraz wyżej i wyżej, na granicy krzyku. Aż przyszedł jęk drżący, jakby wyraz zaskoczenia, a potem schodzący niżej, głębiej, a wraz z nim przyszły mocne, gwałtowne skurcze jej wnętrza, które wygięły jej ciało w łuk wypychając piersi i brzuch do przodu, odginając głowę do tyłu, ku mimowolnemu sprawcy przetaczającej się przez jej ciało rozkoszy. Sprawcy, który nie wytrzymał już dłużej i - nadal bezwiednie raz po raz wbijając się w kobietę - napełnił ją mocnymi, urywanymi tryśnięciami. Wciąż nie potrafiła wydobyć z siebie słowa, powtarzała tylko niskie, nosowo-gardłowe "och... ...