W garażu...
Data: 22.05.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: ulegly1975
Mój szwagier zawsze najpierw zacznie robotę, a dopiero później myśli, czy uda mu się ją skończyć. Tym razem też tak było. Zadzwonił do mnie, żebym pojechał na jego działkę przywieźć wiertarkę.
Już po półgodzinie udowadniałem sobie i mojemu wilczurowi Szatanowi, którego wziąłem ze sobą, jak zajebiście potrafię robić garaż tyłem, zwłaszcza że parking przed działkami był pusty, bo to środek grudnia. Zdziwiły mnie świeże ślady na śniegu przed i za furtką od działki szwagra. Otworzyłem bramkę. Pies od razu rzucił się, szczekając, w stronę altanki. Poszedłem za nim. Zobaczyłem, że kłódka jest wyłamana, a drzwi uchylone. Zajrzałem do środka i zobaczyłem zasłaniającego się przed Szatanem kolesia. Wszystko było jasne, ale wrzasnąłem:
- Co ty tu, kurwa, robisz?
- Ja... ja... - jąkał się. - Wszystko powiem, tylko weź psa.
- Szatan, noga! - złapałem psa za obrożę.
Koleś trochę się odsłonił.
- No to co tu robisz, chuju?! Co chciałeś zajebać?
Zaczął coś tam pierdolić o bezrobotnych starych, że nie mają kasy, a on jest na przepustce z poprawczaka.
- Co ty mi tu za ściemy wciskasz?
- Nie, nie. To wszystko prawda.
- E tam, nie wali mnie to, zadzwonimy po gumisiów, to im się potłumaczysz. Może ci uwierzą.
- Nie! - zobaczyłem, że tamten się nastraszył. - Zrobię dla ciebie co zechcesz, tylko nie dzwoń. Wiesz, jak mnie teraz złapią, to mi dojebią dodatkową karę.
- O kurwa, ale się wzruszyłem.
- Proszę cię. Naprawdę zrobię co będziesz chciał.
Nie ...
... myślałem długo, co bym chciał. Koleś wyglądał jak trzeba. Nie wiem, ile miał lat, ale nie był dużo młodszy ode mnie. Chyba w domu naprawdę nie było najlepiej, bo chudy był jak patyk, niebieskie spodnie dresowe nie były najnowsze, tak samo jak i flek.
- Wiem już, co zrobisz. Podejdź tu.
Koleś zbliżył się, a ja przez dres złapałem go za fujarę mówiąc:
- Pobawimy się. Jak się dobrze spiszesz, to może nikomu nic nie powiem.
- Zrobię co będziesz chciał – powiedział cicho.
Widziałem, że się wstydzi, bo zrobił się czerwony. To mnie podjarało. Chuj zaczynał mi twardnieć.
- Coś mówiłeś? Nic nie słyszę? Powtórz, cwelu!
- Zrobię co zechcesz – powiedział spuszczając głowę.
To mi się nie spodobało, więc złapałem go za głowę i wrzasnąłem prosto do ucha:
- Głośniej!
Na to pies zaczął ujadać i musiałem go uspokoić. Za chwilę wróciłem do gnojka.
- To jak?
- Zrobię co zechcesz - odpowiedział, teraz już patrząc jak trzeba.
Złapałem złodzieja za spodnie i opuściłem mu je do kostek razem z majtkami. Zobaczyłem skurczonego od zimna fiuta. Moja pała była teraz w całkiem innym stanie. Wyprężona maksymalnie, śliniła się w majtkach. Nie mogłem się doczekać, aż zniknie w jego mordzie, ale powoli odpinałem guziki w rozporku moich spodni. Cwel klęczał przede mną i na pewno już wiedział, co go czeka. Odpiąłem ostatni guzik. Spodnie zjechały w dół. Za moment wywaliłem z gatek swojego chuja. Wypucuj go dokładnie - nakazałem podsuwając mu pałę pod nos.
Nie ...