W garażu...
Data: 22.05.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: ulegly1975
... spodobał mu się mój pachnący moczem chuj, bo chociaż trzymałem go za łeb, to próbował się odsunąć.
- Co jest, kurwa? Nie podoba ci się moja laska?! Może wolisz, cwelu, zrobić loda mojemu psu?
- N...nie... już będę robił co każesz - obiecywał.
- Coś ci nie wierzę - odpowiedziałem.
Miałem nowy pomysł. Usiadłem na rozlatującym się łóżku. Gostek klęczał przy moich buciorach.
- Wyliż mi glany - powiedziałem podsuwając mu jednego pod mordę.
Teraz już robił co kazałem. Jeździł po całej górnej stronie. Specjalnie nie dawałem mu podeszew do lizania, bo całe były ujebane, a przecież jeszcze miał mi robić laskę. Chuj stał mi maksymalnie. Z fioletowego, błyszczącego łba sączył się śluz. Zawsze idzie mi go sporo. Czasem jak fujara bryknie mi gdzieś na ulicy, to mam potem prawie całe mokre majtki.
W końcu pozwoliłem mu lizać moje bose stopy. Może mu się spodobał ich słony smak, bo lizał je z dużym zapałem. Odlot był niezły. Najbardziej kręciło mnie, jak lizał podeszwy i dużego palucha. Ciepły język trochę łaskotał, ale to łaskotanie było zajebiście relaksujące.
- Wystarczy - powiedziałem, gdy mi się znudziło.
Kazałem mu klęknąć na łóżku, tyłem do mnie.
- A teraz zrobię ci to, co mój pies robi suce. Wyrucham cię w dupę, cwelu.
Pochyliłem go jak trzeba i nacelowałem kutasa. Żadne tam zabawy palcami czy poślizgi.. Po prostu pchnąłem. Zwyczajnie, na suchara. Chuj nie wszedł, bo ten gnojek odchylił się sycząc z bólu.
- Nie jęcz, ...
... gnoju!
- Ale to boli.
- Ma boleć. Zatkaj mordę! - powiedziałem, na wszelki wypadek kneblując mu gębę skarpetami.
Spróbowałem znowu. Trzymałem gnoja jedną ręką, a drugą pomagałem sobie ładować wata do jego dupy. Naparłem z całej siły. Złodziej zawył już czułem, że fioletowa głowa siedzi w środku. Następne pchnięcie - i już pół fujary było w środku. Po trzecim razie cały chuj by' już w nim aż po same jaja. A dupę miał zajebiście ciasną. Chyba nigdy przedtem nie było tam jeszcze żadnego chuja. Czułem, jak ściska mojego fiuta. Zacząłem ostrą jebankę... Wyjmowałem prawie całego fiuta, żeby natychmiast nabić go aż do końca. Było ekstra. Tamten wił się z bólu, ale tłumiłem jego jęczenie skarpetami. Zajebista zabawa. Chwyciłem go za chuja. Nie stał tak jak mój, ale też nie był całkiem zwiędnięty. Nie przerywając ruchania na zmianę miętosiłem jego worek lub trzepałem mu chuja . Wyjąłem na chwilę kutasa z jego dupy i podsunąłem mu go do obrobienia.
- Masz! Nie chciałeś przedtem, to posmakuj teraz - powiedziałem, pakując mu go do gęby.
Posuwałem go ostro w ryja. Chciałem, żeby kutas cały znikał w jego mordzie, ale trochę było z tym problemów, bo się nim dławi!. Wreszcie się w niego spompowałem. Tamten z oporem połknął moją śmietanę.
- Teraz masz sobie zwalić - zgodziłem się.
Koleś zaczął bawić się swoją laską. Spuścił się po chwili.
- Spierdalaj! - powiedziałem na pożegnanie. - I najpierw pomyśl, jak znów będziesz chciał coś zajebać.