1. Kolejny wieczor niespodzianek


    Data: 22.10.2019, Kategorie: Sex grupowy Autor: Tomnick

    "Kolejny wieczór niespodzianek"
    
    (Bohaterowie występowali w opowiadaniu zatytułowanym: „Wieczór niespodzianek”).
    
    – Hej!
    
    – Hej! Punktualna jesteś, zapraszam do kuchni.
    
    – Aaa... – patrzę na niego zaskoczona. – Nie do pokoju?
    
    – Majka, skoro wieczór niespodzianek, to najpierw zapraszam do kuchni! – Jędrek uśmiecha się.
    
    Wchodzę więc do kuchni i bez zaproszenia siadam na krześle. Kuchnia obszerna ze stołem, stare budownictwo. Kieliszki do wina, świeczka, talerze, talerzyki, sztućce, serwetki. Rozglądam się, wciągam zapachy:
    
    – Coś pieczonego?
    
    – Tak! Moja koleżanka uznała, że powinniśmy zjeść coś smacznego przed zabawą, więc przygotowałem zwykłe klopsy, ale nadziewane boczkiem. Potem trochę podgrzałem w piekarniku – Jędrula w fartuszku prowadzi wykład, ręce złożył jak do modlitwy. – Do tego smażone pieczarki przyprawione cebulką oraz pieczywo lub ziemniaki w mundurkach z domowym dressingiem. O sałatce nie wspomnę..., ale docenisz ją. Na pewno.
    
    Trochę przekąsiliśmy, ale ja już niecierpliwie czekam na główne danie wieczoru. Andrzej znowu dolewa mi wina. Danie smakowało mi, więc przypuszczam, że któraś z jego koleżanek przygotowała posiłek.
    
    Siedzimy w pokoju, rozmawiamy o niczym, popijamy wino, a ja coraz bardziej niecierpliwię się:
    
    – Jędruś, niedługo północ, a ja boję się duchów – jęknęłam w końcu.
    
    Bywał bystry, więc w lot zrozumiał moją aluzję.
    
    – Dobrze! Zaczynamy nasz seans... – uśmiechnął się. – Usiądź wygodnie – polecił.
    
    #
    
    Usiadłam. ...
    ... Zgasił górne światło, tylko migoczący ekran telewizora rozjaśniał pokój. Oczy zasłonił mi przepaską na gumce. Miękka, chociaż gruba, nieprzezroczysta, ściśle przylegała do twarzy.
    
    – Ej, ty! – zaprotestowałam słabo. – Nie uprzedziłeś.
    
    – Spokojnie, to tylko na początek – uspokoił mnie.
    
    Na przegubie dłoni poczułam miękki materiał, który przywiązał do podłokietnika fotela:
    
    – Andrzej! Mówiłeś przecież... – zaprotestowałam zbyt późno, bo na drugim nadgarstku właśnie sprawnie zamknął mi kajdanki, też przypięte do fotela. To samo zrobił z pierwszym nadgarstkiem, usuwając materiał.
    
    – Nie chciałem zaczynać od kajdanek, bo wpadłabyś w stres, a tak... Poszło znacznie łatwiej – wyjaśnił spokojnym tonem. Bawił się mną.
    
    – Domorosły psycholog, ...rwa – mruknęłam niezadowolona.
    
    Gdyby uprzedził przy stole, to zgodziłabym się bez protestów. Poruszyłam się niespokojnie na fotelu, nie podzielałam jego opinii. Wzmocniona muzyka zakończyła dyskusję. Wiem, że do końca zabawy będzie tłem, będzie ‘tworzyć klimat’. Oddycham głęboko. Siadam wygodniej. Czuję chłodniejszy powiew.
    
    – Czyżby Jędrek kogoś właśnie wpuścił do mieszkania? – zastanawiam się i słucham muzyki. Instynktownie wyczuwam czyjąś obecność w pokoju.
    
    Jędrula znowu zaczyna pieszczoty.
    
    – Niech ma, chłopak – myślę sobie. Jego zachowanie kwituję grymasem. W ciemnościach i tak nikt tego nie widzi.
    
    Stoi za mną i zachłannie miętosi moje piersi. Językiem głaszcze płatek ucha, zęby suną po moim karku. On nie jest ...
«1234...8»