1. Skraj lasu


    Data: 10.01.2024, Kategorie: Podglądanie Masturbacja Autor: dickens_82

    Pamiętasz ten słoneczny, gorący dzień?
    
    Pojechaliśmy jedną z tych leśnych piaszczystych dróg, wśród niskich sosen. Ty zabrałaś jakieś kanapki, ja wziąłem termos kawy i kocyk. Znaleźliśmy cichy zagajnik, na skraju czyjegoś pola, czekającego na orkę po żniwach. Muchy bzyczały dookoła, po suchej trawie szeleściły chrząszcze i inne owady, szukające zapasów na nadchodzącą jesień. Sierpniowy upał oblepiał nas końcówką lata, szukaliśmy schronienia w półcieniu niskich, wątłych drzew. Usiadłaś, a ja położyłem się obok, i złożyłem głowę na twoich udach. Chcieliśmy siebie, ale w tej chwili czerpaliśmy radość z otaczającego nas jazgotu przyrody, tchnącego życiem i spokojem.
    
    Miałaś na sobie sukienkę na ramiączkach. Założyłaś ją dla mnie. Ładnie pasuje do koloru twoich oczu. Wtuliłem twarz w twoje nogi, a moja dłoń powędrowała między twoje spocone uda. Głaskałaś mnie po głowie, było mi błogo. Moje ręka między twoimi nogami była ci na miejscu, wprawiając cię w lekkie podniecenie.
    
    Zapach ciebie, zapach twojej skóry, zapach skoszonego zboża i wyschniętej zieleni... To był ostatni zestaw bodźców. Zasnąłem na twoich nogach. Ty delikatnie położyłaś się na mnie i też dałaś się ponieść nadciągającej fali błogiej senności.
    
    Kiedy się obudziłem leżeliśmy na sobie, spleceni. Wyplątałem się spod ciebie najdelikatniej jak potrafiłem, i położyłem cię zaspaną na kocu na wznak. Obudziłaś się, spojrzałaś na mnie i uśmiechnęłaś. Nalałem ci kubek kawy, a kiedy brałaś go ode mnie przytrzymałaś moją ...
    ... dłoń, i położyłaś ją na swojej piersi. Nie było to wygodne dla mnie, klęczeć na czworaka przed tobą i próbować pieścić twoją pierś. Wstałem, obszedłem cię i usiadłem za tobą. Moje dłonie wśliznęły się pod twoją sukienkę, pod twój stanik. Opierałas się o mnie, piłaś kawę, a ja trzymałem cię za piersi. Było nam dobrze...
    
    Wypiłaś pół kubka kawy i podałaś mi go do dopicia. Przybliżyłem twarz i siedzielśmy tak jak zrośnięte rodzeństwo syjamskie. Dopiłem kawę, między każdym jej łykiem racząc się kęskami twojego zapachu karku i skóry za uchem. Pouczułaś na szyi moje wargi, rozgrzane kawą, całujące cię delikatnie. Przekrzywiłaś głowę, i trwałaś w bezruchu, z uśmiechem i zamkniętymi oczami. Podobały mi się zawsze twoje nogi, nęciły mnie, były jak znak drogowy wyznaczający kierunek dążący do przyjemności i spełnienia. Lubisz zresztą wciąż czuć dreszcz, który cię przeszywa wzbudzany błądzącymi po nich moimi palcami. Dosięgłem twoich osłoniętych łydek i nieśpiesznie wędrowałem po nich dłońmi od kostek aż po kolana.
    
    Upał nie ustawał, nasza skóra pokryta kropelkami potu domagała się siebie nawzajem. Nie przestawałem całować twojego karku i szyi, uszu i skóry pod włosami. Zszedłem niżej, w stronę kręgosłupa. Dreszcz ściągnął twoje łopatki, wyciągnęłaś głowę, żeby napięta skóra czuła jeszcze więcej. Miała słony smak potu i perfum, zmieszanych ze sobą porzadaniem. Uwielbiam ten smak. Chciałem go więcej, a ty byłaś chętna się nim dzielić. Powoli odkeiłem się od ciebie, i położyłem cię na ...
«1234»