1. Felix znaczy szczęściarz


    Data: 18.02.2024, Kategorie: klasyczne, Romantyczne retrospekcja, Autor: natchniona chwila

    ... Felix, nie torturuj mnie! – wyjęczała wijąc się przy jego gorącym ciele. – Odchodzę od zmysłów.
    
    - Jedno słowo, skarbie – mówił z trudem. – Tylko jedno.
    
    Doskonale wiedziała, o które słowo mu chodzi, przeczuwała, że może do tego dojść. Nie chciała łamać swoich postanowień, jednak pragnienie było potężniejsze od urażonej dumy. Nie mogła już dłużej czekać. Musiała nareszcie poczuć go całego, wypełniającego jej każdy zakamarek, pieszczącego od środka najintymniejsze miejsca w jej ciele.
    
    - Proszę...
    
    Nie potrzebował już więcej słów zachęty. Osiągnął zamierzony cel. Z powrotem popchnął ją na biurko, tym razem spychając z niego wszystkie przeszkadzające przedmioty. Brutalnie rozchylił jej uda i przysunął się, jak najbliżej mógł. Kobieta nie mogąc się pohamować sięgnęła w dół, chwyciła jego pulsującego penisa w dłoń i naprowadziła go na swe mokre, chętne wnętrze. Z gardła szatyna wydobył się dźwięk pierwotnej tęsknoty, jak gdyby marzył o tym od dawna, a dopiero teraz to zdobył. Udało się. W przypływie instynktu, stracił nad sobą panowanie, teraz nie mógł już zacząć delikatnie. Wypełnił ją głęboko, tak mocno, jak tylko mógł. Powoli wycofał i chwilę potem znów pchnął. Intensywnie, prężąc się we wnętrzu jej kobiecości. A ona kręciła się pod nim poruszając biodrami i jęcząc. Niesamowicie go tym podniecała. Blond pukle w nieładzie zwijały ...
    ... się na jej twarzy, lecz ona zdawała się nie zwracać na to uwagi. Gdy jej plecy wygięły się w łuk podparła się na łokciach, by móc utrzymać tę pozycję. Felixa nadal oplatały jej nogi próbując przycisnąć go jeszcze bliżej. Raz po raz opierał się na niej całym ciężarem ciała obracając delikatnie przy tym biodrami. Z każdym pchnięciem oddychała z coraz większą trudnością i coraz głośniejszymi jękami. Wsłuchiwał się w te dźwięki, jak w muzykę doprowadzającą go coraz bliżej orgazmu. Drżała, gdy wbijał się w nią w rytm jej własnej wokalizacji. Po każdym milimetrze jej ciała rozchodziła się rozkosz, której nie mogłaby pohamować nawet, gdyby chciała.
    
    - Anna. – wyszeptał patrząc na nią spod warstwy włosów.
    
    Z łatwością mogła zauważyć, że patrzył się na nią wzrokiem przepełnionym uczuciami, których sam nie był do tej pory świadom. Czemu nie podtrzymywała spojrzenia? Czyżby się bała? Co chciała ukryć? Swoje uczucia, czy raczej ich brak? Pytania jedno za drugim zalewały głowę Felixa.
    
    Nie mógł uwierzyć we własne myśli. Zawsze zimny i uporządkowany, niczym jego własne biurko zanim go odwiedziła. A teraz ona, Anna... Jedyna kobieta, która kiedykolwiek miała dla niego jakieś znaczenie. Jedyna, która dotarła głębiej w jego świadomość. Była jak drzazga wbita boleśnie w skórę, a której mimo to, ani myślał wyciągać. Do czasu... Gdy odkrył, że ją kocha. 
«123»