Zróbmy żonie to we dwóch
Data: 28.10.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Dojrzałe
Autor: Maksio
Rozdział 2 – Dancing
W piątek Beata się zaczęła szykować już od 16. Widziałem, że aby mnie podniecić założyła czarne pończoszki na pasku, czarne koronkowe figi i gorsecik. Na to wszystko luźną, długą suknię i kaftanik. Kiedy skończyła z makijażem, wskoczyłem w garnitur, jej ulubioną niebieską koszulę i krawat, który dostałem od niej. Nie bardzo mi pasował, ale czego się nie robi dla sprawy...
Pojechaliśmy samochodem, który zostawiłem na parkingu strzeżonym niedaleko knajpy. Kiedy weszliśmy do restauracji, dostrzegłem Tomka z żoną. Rozebraliśmy się w szatni i podeszliśmy do ich stolika.
- Beatko, to jest mój kolega z obozów narciarskich, jeszcze ze studiów, z którym się przypadkowo spotkaliśmy po tylu latach...
Tomek szarmancko ucałował jej dłoń, przedstawiając się. Ja tymczasem ucałowałem dłoń jego żony, którą już znałem ze zdjęcia. Widać było, że jest trochę naburmuszona i nieufna. Może on coś jej wspomniał o naszym planie, albo sama czegoś się domyślała, bo przyglądała mi się jakoś dziwnie.
Zamówiliśmy oczywiście zupę gulaszową i czerwone wino. Kiedy zaczął grać zespół, poprosiłem do tańca moją żonę.
- No, i jak ci się podobają...
- Fajni, nigdy mi o nim nie wspominałeś...
- Wiesz, miałem tylu znajomych... A zresztą sam o Tomku zapomniałem, - wywinąłem się, - po studiach znajomość się urwała... To był raptem jeden wspólny obóz narciarski. Gdyby nie to przypadkowe spotkanie…
Widziałem tańczących niedaleko Tomka i Krysię. On coś jej tłumaczył, a ona ...
... z niezadowoloną miną kręciła głową. Później wymieniliśmy się partnerkami. Kiedy tańczyłem z żoną Tomka, czułem, że jest jakaś spięta. Próbowałem coś żartować, ale moje żarty nie trafiały do niej. Chyba coś było nie tak. Nie starałem się przytulać, czy robić jakiś gestów, które mogłyby jeszcze bardziej zajątrzyć jej nastrój. Kiedy była przerwa i znaleźliśmy się przy stoliku z satysfakcją natomiast zauważyłem, że Beata z Tomkiem bawią się świetnie. Przez chwilę nawet zakłuło mnie coś w sercu, chyba odrobina zazdrości, ale bardziej nie o mą żonę, ale o to, że ja nie umiem być taki zabawowy jak on. Że nie mam takiego daru rozbawiania kobiet.
Jedliśmy, tańczyliśmy zmieniając się partnerkami, no i uzupełnialiśmy cały czas butelki wina. Miałem swój dzień do picia. Mimo wlanego w siebie alkoholu nie czułem go w sobie. Czasami są takie dni, że człowiek po jednym kieliszku już ma dosyć, a czasami… Piję, piję i cały czas jestem trzeźwy. Tak było dzisiaj. Obserwowałem strasznie przytomnie błyszczący wzrok Beaty, zadowolenie, kiedy dłonie Tomka niby przypadkiem dotykały jej zgrabnych pośladków, kiedy w tańcu przyciskał ją do siebie... Właściwie czułem się usatysfakcjonowany, że scenariusz wymyślony przeze mnie realizuje się tak dobrze. Kiedy zatańczyłem z Beatą, zapytałem się jak się bawi.
- Świetnie! - uśmiechnęła się zalotnie, - A co, czyżbyś był zazdrosny?
- Mhm, może trochę... – uśmiechnąłem się i odpowiedziałem zgodnie z prawdą, - troszeczkę, ale najbardziej cieszy mnie, że ...