Miłości (V). Wszystko źle
Data: 26.03.2024,
Kategorie:
BDSM
kochanek,
Brutalny sex
Zdrada
Autor: Amanda Ero
... doprowadzić ją na sam skraj poczucia zagrożenia życia – chwycić ją za gardło by całkiem... albo prawie całkiem odciąć dopływ powietrza. I pieprzyć ją tak mocno, jak lubi.
Powstrzymał się resztką zdrowego rozsądku. Nie był zwierzęciem, żeby nie móc zapanować na własną chucią i perwersyjnymi pomysłami. Pragnienie jednak było tak silne, że Marcel warczał jak wściekły, nie mogąc go zaspokoić, i wbijał się w Justynę bez opamiętania. A ona już nawet nie jęczała... ryczała z rozkoszy na całe gardło, wygięta w łuk, z głową odchyloną do tyłu. Aż się prosiła o zatkanie tej rozdartej buźki...
Marcel szalał. Po tym cholernym winie nie mógł dojść. Normalnie już dawno głupie fantazje odpłynęłyby razem z wytryskiem. Po przerywanych, zduszonych okrzykach rozpoznał orgazm Justyny, a sam jeszcze długo po tym łomotał ją jak maszyna, nie mogąc ani skończyć ani przestać.
Wreszcie poczuł nadchodzący orgazm. Ostatnie parę pchnięć, punkt kulminacyjny i w końcu... obezwładniająca ulga. Był całkiem mokry, koszulka kleiła mu się do pleców, jakby wlazł w niej pod prysznic. Jasna cholera.
Położył się obok Justyny i z przestrachem wsłuchiwał się w obłąkańcze tempo bicia własnego serca. Jeszcze tylko zawału by mu brakowało, w wieku dwudziestu ośmiu lat, rewelacja. Zmusił się do uspokojenia. Przecież był zdrowy, nie miał kłopotów z sercem, odżywiał się przyzwoicie. Nie ma powodu do paniki.
Justyna dyszała ciężko niczym po intensywnym sprincie i nawet nie próbowała się do niego przytulić, jak ...
... to zwykle bywało. Może jednak przesadził trochę i naprawdę się przeraziła?
– Nie rób tego więcej... – powiedziała cicho, ale stanowczo.
Z trudnością uniósł się na łokciach, żeby spojrzeć jej w twarz.
– Nie przychodź pijany...
– Przepraszam. Nie wiem, co mi odbiło.
– Właśnie, odbiło. I śmierdzisz.
Opadł bezsilnie z powrotem na łóżko. Miał nadzieję, że u Justyny trochę się rozładuje, a tymczasem zaczynały go kąsać wyrzuty sumienia. Niepotrzebnie się upił. Niepotrzebnie ją uderzył... Owszem, był wściekły, a ona tę wściekłość celowo podsycała, ale... przecież nie ona wywołała te emocje. Wszystko źle.
Justyna westchnęła.
– Będzie drugi raz?
– Nie wiem – burknął. Ostatnie, czego by teraz pragnął, to jeszcze bardziej pogorszyć sytuację.
– Nie dasz rady – odparła oskarżycielsko. – Nawet nie byłeś taki twardy jak zawsze.
Zatrząsł się ze złości. Przekroczyła granicę. Nie zastanawiając się już, czy mówiła co myśli, czy tylko próbowała go sprowokować do dalszej zabawy, podniósł się i wyszedł z sypialni. W drodze do drzwi zapiął spodnie, zarzucił kurtkę byle jak na plecy i już go nie było. Sprawdził tylko, czy ma przy sobie pieniądze, czego nie mógł być pewny zważywszy na stan upojenia, i poszedł w stronę ulicy z zamiarem złapania taksówki.
Chyba tylko szczęściu zawdzięczał, że nie przeziębił się tego wieczora. Dzwonił zębami przez całą drogę. Dopiero na widok domu poczuł się zacznie lepiej. Zostawił taksówkarzowi napiwek przewyższający opłatę za kurs, ...