Pocztówki z życia (I) - szkoła
Data: 30.03.2024,
Kategorie:
Nastolatki
bez seksu,
inicjacja,
solo,
Autor: beti100
Chłopcami zaczęłam się interesować dopiero w okresie licealnym. Burzliwe były to lata i bardzo pracowite. Poza nauką, którą spychałam na ostatni plan, co mi na dobre nie wyszło, udzielałam się sportowo tu i tam, a właściwie to wszędzie gdzie się dało. Moją pasją stała się głównie siatkówka i było mnie pełno w każdym klubie jaki istniał w mieście.
Na którymś turnieju międzyszkolnym, których nie lubiłam, bo na widowni bywali sami znajomi, co mnie krępowało i gra mi nie szła, na rozgrzewce stało się coś o czym anegdoty dość długo krążyły po szkolnych korytarzach. Krążyły i co jakiś czas wracały do mnie wzbogacone o niesamowite szczegóły.
Justyna rozgrzewała się naprzeciw mnie prowokacyjnie wypinając zadek pod nosem chłopaków z technikum, podczas gdy ja pochylając się głęboko, wywalałam im swój zabidzony biust. Uwielbiałyśmy te gierki, to była nasza odpowiedź na ich sprośne komentarze, gwizdy i podszczypywania. Rozsądku w tym szczuciu nie było za grosz, ale dawało chwilową satysfakcję, która jak nic innego łechtała nasze nastoletnie ego, które w tym czasie znajdowało się gdzieś w okolicach krocza tudzież klatki z piersiami. Tak zwykł mawiać nasz wuefista i trener w jednej osobie – pan Witek Obmacywacz. Ksywka przylgnęła do niego po wyczynach na basenie, kiedy to pod pretekstem nauki pływania bezkarnie, z podziwu godnym zacięciem badał anatomię swoich uczennic. Gdyby nie był takim starym i zasuszonym pierdołą, tylko młodym, umięśnionym ratownikiem, te praktyki byłyby pewnie ...
... przyjemnością, a tak wzbudzały tylko niesmak i złość.
Tak więc rozgrzewałyśmy się z Justyną z zadowoleniem wymieniając uśmieszki, podczas gdy po przeciwnej stronie siatki dokładnie to samo robili nasi koledzy z klubu. W pewnym momencie Justyna dała mi znaczący sygnał głową wytrzeszczając ślepia w taki sposób, że aż mnie zabolało. To cud, że nie powypadały jej one z oczodołów. Od razu wiedziałam, że to musi być coś wyjątkowego, podążyłam więc za jej wzrokiem trochę niezbornie, aż zauważyłam to cudo. Wystawało ono z szortów kolegi, który od jakiegoś czasu intrygował nas obydwie, głównie mnie rzecz jasna.
Nie myślałam, że męskie przyrodzenie może tak wyglądać w naturze. Wcześniej widziałam tylko kilka zdjęć w „świerszczyku” taty, który znalazłam przypadkiem poszukując czegoś w jego pokoju.
Zdumiona i zafascynowana gabarytami skubańca zupełnie straciłam poczucie rzeczywistości, a to co poczułam wtedy między udami wprawiło mnie w zakłopotanie. To trwało zaledwie kilka sekund, nie zdążyłam o niczym pomyśleć, za to moja kobiecość zareagowała natychmiast łaskotaniem w podbrzuszu. Cudowne uczucie, ale wstydliwe jeszcze wtedy dla mnie. Chyba się trochę zarumieniłam. Justynę dopadła głupawka, jej czerwona od śmiechu twarz wyrażała obłęd, a ja w tym czasie dostałam piłką w łeb tak sromotnie, że nie tylko gwiazdy zobaczyłam, ale całą galaktykę. Uderzenie zwaliło mnie z nóg.
Leżałam jak żuk na plecach udając, że nie żyję. Natychmiast dziewczyny z drużyny i trener zawiśli nade ...