Pocztówki z życia (I) - szkoła
Data: 30.03.2024,
Kategorie:
Nastolatki
bez seksu,
inicjacja,
solo,
Autor: beti100
... mną przestraszeni.
- Odsuńcie się – usłyszałam po chwili rozpoznając głos zamachowca. Podniosłam jedną powiekę dając znać, że żyję niestety.
- Nic ci nie jest? - zapytał z nieudawaną troską w głosie i wyciągnął rękę by pomóc mi wstać, a ja... ja nie mogłam opanować śmiechu oglądając z bliska okazałą główkę penisa. Podniecenie zniknęło jak zjawa, by jego miejsce zajęła szczeniacka bezduszność. Teraz już wszyscy wiedzieli o co chodzi. Zapadła krępująca cisza. Zawstydziłam się i pewnie po to by to ukryć popisałam się nietaktem (w tym zawsze byłam niezła), nakazując Arturowi schowanie ptaszka w dziuplę. Nikogo nie zdziwiło jego oburzenie, a trener aż posiniał ze złości szykując się do kontrataku w ramach solidarności plemników.
No i usłyszałam:
- Gdybyś nie gapiła się jak sroka w świecidełko nie leżałabyś tu teraz gwiazdo betlejemska.
Skąd wziął to idiotyczne określenie nie mam pojęcia, ale to wystarczyło by mnie upokorzyć i skutecznie ustawić w szeregu.
Koniec końców, ptaszek natychmiast trafił w szorty, a ja purpurowa ze wstydu do szatni. Chłopakiem się po tym wszystkim poważnie zainteresowałam, bo mi się okoniem postawił. Spotykaliśmy się często na szkolnych korytarzach i niby to przypadkiem wpadaliśmy na siebie, czasem bardzo dosłownie. Motyle szalały wtedy od tej bliskości. Czuliśmy podobnie, bo po miesiącu tych zalotów postanowił odprowadzić mnie do domu.
Dopiero pod blokiem złapał mnie za rękę, dobrze, że było ciemno, bo spąsowiałam z wrażenia. Objął ...
... mnie zbliżając na odległość nosa. Poczułam zapach miętówki i jakiejś wody kolońskiej. Patrzyliśmy na siebie z tak bliska, że zeza dostałam i musiałam wyglądać komicznie, bo wyszczerzył się w dziwnym uśmiechu zanim dotknął moich ust. Jego wargi były miękkie, nieco wilgotne i przyjemnie ciepłe. Delikatnie wysunął język by rozchylić mi usta. Byłam niezwykle posłuszna. Penetrował mnie bardzo powoli i czule, o mało się nie posikałam z podniecenia.
- Do jutra - zadzwoniło mi w uchu. Cmoknął mnie w szyję i poszedł sobie. Stałam tak z miękkimi nogami patrząc jak odchodzi i prawie płakałam z niedosytu. Moja rozbudzona natura wyła o jeszcze, które w tym wydaniu, miało długo nie nastąpić.
Rozpalona weszłam do domu kierując się wprost do łazienki, nie chciałam by mama zobaczyła mnie w takim stanie, bo od razu by mi wszystko z oczu wyczytała. Puściłam wodę do wanny i stanęłam przed lustrem chwilę wpatrując się w siebie. Otworzyłam różową szminkę mamy, powoli pociągałam nią po rozchylonych wargach, a podniecenie wzbierało we mnie jak wulkan. Odstawiłam pomadkę na półeczkę pod lustrem i wsunęłam dłoń w dekolt bluzeczki i objęłam pierś. Mój sutek był twardy i czuły na każdy ruch palców. Najsilniej o dziwo odczuwałam to w podbrzuszu, jakby pierś była z nim połączona jakimś magicznym nerwem przewodzącym rozkosz.
Mama zapukała do drzwi łazienki, przestraszyłam się i natychmiast szarpnęłam ręką zaciągając pierścionkiem bluzkę. Strącona przy okazji szminka narobiła hałasu.
- Co tam ...