1. Zdrada...


    Data: 29.04.2024, Autor: star

    Na dworze był mróz, wychodząc z mieszkania chwyciła jeszcze ciepłą czapkę i szalik. Jadąc windą stanęła przed lustrem i starała się ubrać w zabrane rzeczy w sposób taki, żeby móc wyjść na ulicę nie robiąc z siebie idiotki. Od rana miała zły humor i wielką ochotę na ostry seks. Męża nie było już od tygodnia w domu. Miał wrócić dopiero za kilka dni. Stwierdziła, że spacer przy zimnym wietrze ostudzi jej potrzeby. Szła ulicami miasta, rozświetlonymi latarniami i świątecznymi ozdobami. Mijała się z ludźmi, którzy nieśli uśmiech na ustach i zapewne wracali do swoich ukochanych rodzin. Ona tylko szła, nie wiedząc dokąd, łapiąc głęboko powietrze do swojego gardła. Zatrzymała się pod jego blokiem. Nie chciała tu być ale coś ją tu zaprowadziło. Spojrzała w okna, w których było widać światło. W myślach pojawiła się lampka, że jest w domu, ale pewnie nie sam. Zapewne jest razem z żoną. Popatrzyła jeszcze przez chwilę i odwróciła się w drugą stronę, wydychając głęboko powietrze z żalu i smutku jaki ją nawiedził, idąc dalej przed siebie.
    
    - Katja?! – Usłyszała zza swoich pleców. Odwróciła się gwałtownie by upewnić się czy to na pewno głos który znała. – Co ty tu robisz? – Zapytał z zaciekawieniem.
    
    - Wyszłam na spacer. – Podeszła bliżej i uśmiechnęła się sztucznie wiedząc, że nie ma i tak na co liczyć.
    
    - Na spacer? Długi ten spacer musiał być skoro tutaj doszłaś. Chcesz się rozchorować?! Co się dzieje?
    
    - Nic, po prostu nie lubię siedzieć sama w domu, wiec wyszłam się przejść. ...
    ... Chyba muszę kupić psa, żeby nikogo to nie dziwiło. – Czuła jak przypatruje się jej, szukając jej wzroku, który był wbity w ziemię.
    
    - Zapraszam na ciepłą herbatę z sokiem i na kolację. Byłem właśnie w sklepie kupić coś do jedzenia. Miałem pustą lodówkę. – Podniosła głowę i spojrzała się w jego oczy.
    
    - A co z Twoją żoną? Świeci się światło w mieszkaniu. – Powiedziała niepewnie.
    
    - Przecież jest razem w twoim mężem w delegacji. Pojechali we trójkę bo potrzebna im księgowa. Zostawiłem światło bo wyszedłem tylko tutaj do sklepu. – Skierował dłonią w kierunku samu spożywczego znajdującego się w klatce obok.
    
    - Nie powinnam tu być. Ktoś może nas zobaczyć razem. Nie chcę, żebyś miał problemy.
    
    - Oj przestań. Znamy się od tylu lat, to możemy się spotkać na kolację jak zostaliśmy sami. A gdzie młody?
    
    - W górach, z moimi rodzicami.
    
    - Takiemu to dobrze. Chodź, na pewno przemarzłaś. Zrobię nam coś smacznego. Przyjemnie mi będzie zjeść kolację z tobą. – Uśmiechnął się, kładąc jednocześnie rękę na jej plecach i prowadząc ją do bloku.
    
    Idąc po schodach rozmawiali o tym jak minął im dzień. W głowie cały czas miała myśl, że niepotrzebnie tu przyszła. Ale nie chciała wracać do pustego domu. Chciała z nim zostać. Pragnęła się z nim kochać.
    
    Zrobił makaron z sosem, który chyba jadła pierwszy raz w życiu. Nie przypominał smakiem niczego, ale bardzo jej smakowało. Może to też dlatego, że od rana nic nie jadła. Pomogła włożyć naczynia do zmywarki i usiedli na kanapie rozmawiając ...
«123»