Wlascicielka, vol 6: Czarny pies
Data: 12.06.2024,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
... wegetarianin. - chichota z własnego dowcipu – Ale, byś nie czuła się stratna, ma teraz większego. - wraca do mnie i obejmuję – Podoba się? Jedyna wada, to fakt, że będę tu z tobą, ale jak mawia mama, puść wodzę fantazji i go nie zabij.
Nieśmiałe początki pod postacią baciku, który uderzał w skórę za każdym razem, gdy z płaczem przypominałam mu co zrobił i zabawa prądem o niskim napięciu, sprawiały, że stękał przez knebel. Dwa kieliszki szampana i kilka truskawek później, miał pierwsze rozcięcia skóry i poparzenia elektryczne, a doklejone rzęsy odpadły od płaczu, a odgłosy nabrały na sile. Po dwóch następnych, plecy, pośladki i nogi pokrywały całe linie czerwonych pręg. Pierwsze odznaki satysfakcji zaczęłam czuć, gdy mocniej próbował wyrwać się z pasów, po tym jak wymusiłam na jego ciele szpagat, rozchylając nogi tak jak tylko się dało. Asenata nie siliła się na komentarze, ba nawet ochoczo pomogła mi zapiąć pod spódniczką dwunastu calowy czerwony strap-on, którym wyjaśniłam mu seks analny w praktyce, robiąc z niego swoją przytulankę. Z równie wielką ochotą i pierwszym w życiu prawdziwym orgazmem, a nie jego namiastką z drobnych warg i palców Oszki, którą w ostatnim półroczu wciągnęłam do łóżka i nauczyłam, że jak dobrze będzie tam lizała, to dostanie coś słodkiego w nagrodę, straciłam dziewictwo. Klęcząc na jego głowie, trzymając twarz między kolanami by widział mój słodziutki otworek i wsuwając się na pokryty żelem kawałek gumy, który sterczał z jego ust. Doznania ...
... rozpływania się w Edenie, gdy moja miednica wędrowała w górę i w dół od jego nosa potęgowały jedynie jego rozpacz i strach z załzawionymi oczami.
Strach ofiary był tym, co uwielbiałyśmy. Bycie drapieżnikiem czującym krew. Kastraci czuli jedynie jego namiastkę, instynktownie bojąc się bólu, który mógł zostać zadany. Fajny, ale szybko znikał, gdy okazywały pokorę. Thomas prawdopodobnie, gdy zrozumiał, że nikt nie ma zamiaru być dla niego litościwy, a ból będzie ciągły, emanował nim. Syciło to, jak domowy obiad, nawet bardziej. Cztery lata później to samo dał mi Rufo, gdy wycinałyśmy mu jąderka. Lęk, rozpacz i świadomość, że nie będzie nic więcej to najnaturalniejsza rzecz świata. Powinna też powstać, gdy ktoś mierzy w Ciebie z pistoletu, gotowy do strzału.
To spojrzenie jest puste. Nie tak, jak u mamy, gdy okazuje złość, skrywa się w swojej sadystycznej masce. Bliżej mu w tym do Cargo, chociaż nie są żółte. Żaden człowiek nie patrzy w ten sposób na broń. Nie, on nawet nie patrzy na pistolet. Wpatruje się w twarz siostry, świszcząc oddechem, który mówi o przebitym płucu i złamanych żebrach. Od przodu widać, że oberwał znacznie mocniej. Opuchnięta twarz jest przeorana ranami. Klatke piersiową, pokrytą dużymi czarnymi plamami, gdzie pewnie padały ciosy, ozdobiona pojedyńcza blaszka żołnierskiego nieśmiertelnika. Pięści są zdarte ze skóry. Bez wątpienia, oberwał dość mocno. Jednocześnie jednak przeż... Nie, on ma zdechnąć. Nikt nie byłby w stanie przeżyć spotkania z dwiema omegami, ...