Zły sen
Data: 15.06.2024,
Kategorie:
delikatnie,
sen,
pieszczoty,
Autor: Pietrowna
Obudziła się drżąc, całą twarz zalaną miała łzami, łkanie wciąż nią wstrząsało. Miała przed oczami jego twarz ze strużką krwi, płynącą spod kasku w dół. Śniło jej się to, czego zawsze się bała - że miał wypadek podczas zawodów snowboard'owych, ześlizgnął się z rampy i na dodatek upadł na zlodowaciały kawałek śniegu. Wstała, zaświeciła światło w przedpokoju i usiadła na taborecie, opierając się o ścianę i podkurczając nogi. Około drugiej usłyszała kroki na schodach, wreszcie wracał. Gdy otworzył drzwi, stanął jak wryty. Spodziewał się, że będzie spała, a nie siedziała w przedpokoju, do tego w opłakanym, dosłownie, stanie. Nie miał pojęcia, o co chodzi, więc niemal krzyknął
- Co się stało?! - i przypadł do niej, biorąc jej twarz w dłonie. Wciąż miał na sobie kurtkę i spodnie na snowboard, tchnęło od niego zimnem.
- Śniło mi się, śniło... - nie mogła dokończyć, wciąż wstrząsana płaczem. Odetchnął z ulgą, tylko sen, nic się jej nie stało, nikt jej nie napadł, nie poślizgnęła się w łazience, jest cała i zdrowa. Szybko zrzucił z siebie kurtkę i mocno ją przytulił. Jej drobne rączki zacisnęły się wokół jego szyi, tuląc się do niego. Wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka, oparł poduszki o ścianę, otulił kołdrę i kazał czekać. Pobiegł do kuchni, migiem zrobił kakao i przyniósł jej.
- Czekaj, maleńka, ekspresowo wezmę prysznic i zajmę się Tobą. - Jak powiedział, tak zrobił i parę minut później był już przy niej.
Usiadł obok i objął ją ramieniem, całując w czoło. Wtuliła ...
... się w niego i czując ukochane ciepło i zapach, powoli się uspokajała. Nie chciał pytać, co się jej śniło. Gdyby czuła potrzebę wyrzucenia tego z siebie, już by to zrobiła. Kiedy dopiła kakao, posadził ją sobie na kolanach i pocałował w czubek zimnego noska.
- Moje maleństwo - znów całus w nosek - jak minął wieczór? - Przez następne piętnaście minut rozmawiali o minionym dniu i o zawodach, z których właśnie wrócił. Następnie wstał, zgasił światło i położył się przy niej. Leżeli na bokach, obróceni do siebie twarzami, obejmując się, nią wstrząsały jeszcze co jakiś czas pojedyncze łknięcia. Nigdy nie potrafiła szybko przestać płakać. Nie cierpiał widoku jej łez, ale poczucie, że jego obecność i czułość uspokajają dziewczynę, były dla niego najprzyjemniejszym uczuciem na świecie. Głaskał ją po głowie, wplatając palce we włosy. Ustami zaczął wędrówkę po spłakanej twarzy. Całował słone tory łez, które spływały wcześniej po jej policzkach, aż dotarł do ust. Pchnęła go wtedy delikatnie, dając znak, żeby położył się na plecach. Wgramoliła się na niego, pytając, czy może.
- Oczywiście, moje piórko. - Po chwili jej usta znalazły się przy jego. Całowali się powoli. Jego ręce głaskały jej plecy, a jej dłonie wplotły się w jego włosy. Czuła się cudownie, obrazy ze snu zachodziły mgłą, on był przy niej i wszystko było z nim w porządku. Gdy do pocałunku dołączyły języki, poczuła, jak sięga do jej ud i stamtąd wsuwa dłonie pod jego koszulkę, która sięgała jej prawie do kolan i w której ...