1. Na rozgrzewkę c.d.


    Data: 11.07.2024, Autor: EduardTomson

    Dzień mijał mi lekko, a właściwie słowo lekko zdecydowanie niewłaściwie oddawało mój stan opieprzania się i picia piwa. Robiłem nic tak intensywnie, że ani razu nie zmarszczyłem czoła. Przypominałem sobie kilka sytuacji z wczorajszej imprezy i już chciałem zadzwonić do Krisa, żeby pośmiać się wraz z nim z naszych dzikich pomysłów i sposobu ich realizacji, gdy przypomniałem sobie o kilku istotnych szczegółach. Po pierwsze, zostawiłem telefon w pokoju, podłączony do ładowarki. Wyciszyłem go i wrzuciłem pod łóżko po powrocie z imprezy, a rano nie brałem go ze sobą, żeby nie dzwonić do kumpli. Po drugie, zarówno Kris, jak i pozostali członkowie ekipy zapewne jeszcze spali. Dochodziła czternasta, a ostatnie kieliszki tequili wstrzeliwaliśmy w siebie około czwartej rano. Ostatnie shoty przed zamknięciem klubu… - Masakra- Pomyślałem i pokiwałem głową. Czy my nigdy nie nauczymy się balować chociaż trochę kulturalnie? To znaczy bez bicia się, awantur, wyciągania przygodnych dziewcząt w krzaki, windy, klatki, albo nawet szybkie gwałty w loży, którą zajmowaliśmy… Swoją drogą aż mnie dziwi, że nie wyrzucono nas z dyskoteki. Ja na pewno bym to zrobił na miejscu właściciela, choćby klienci zostawiali mu nie wiadomo jakie pieniądze. Choćby przez to, co działo się na parkiecie… Kris tańczył z jakąś dziewczyną, gdy do niego podszedłem, a pech chciał, że w tym samym momencie podszedł do niego o głowę wyższy od nas koleś i zaczął zagadywać do laski. Jakoś przez myśl nam nie przyszło, by ...
    ... zapytać o co chodzi, tylko noga Krisa wylądowała na twarzy szanownego jegomościa przesuwając jego nos o dwa centymetry w górę, przy okazji wyrzucając jego ciało na jakieś dwadzieścia centymetrów wzwyż. Wysoki chłopak przegiął się w locie do najbliższego punktu styku z wypadkową siły grawitacji, ale nie zdążył dotrzeć do niego swobodnie. Pomogłem mu w tym trochę, uderzając w jego żebra rozpędzonym z góry łokciem. Dzisiaj byłem prawie przekonany, że ze trzy mu połamałem, bo nim z hukiem uderzył o parkiet, poczułem trzask i wyraźne zagłębienie się łokcia w jego ciele, a odrzut uderzenia wzmógł siłę, z którą chłopak gruchnął o ziemię. Wstrząsnąłem się na samą myśl tego wspomnienia, ale niestety tak się czasem działo, że pięść wyprzedzała myśl. Tym bardziej, że Kris od kilkunastu lat trenował Kick-boxing i jeszcze jakieś sztuki walki, których nazw sam nie był w stanie wymówić po dużej ilości alkoholu. Czułem się przez to bezpiecznie w jego towarzystwie. Ja sam nie trenowałem niczego, ale instynkt do bicia otrzymałem w spadku po ojcu. On też nie trenował sztuk walki, ale nikt z nim nie zadzierał przez posturę, którą osiągał. W sumie wzrost mieliśmy podobny. On 182, ja 185 centymetrów wzrostu, wściekle naładowanego mięśniami. Tak po prostu, dobre geny, jak to tatuś zwykł mówić gdy ktoś go o to zapytał.
    
    Jak wybrnęliśmy z tej sytuacji? Kris wykorzystał zamieszanie i zniknął wraz z dziewczyną, a ja trafiłem do naszej loży, do której zaciągnął mnie Karol. Wszystko zdarzyło się tak szybko, ...
«1234...»