Kapitan Levi rozdziewicza mloda zolnierke
Data: 11.07.2024,
Kategorie:
Fantazja
Autor: Easnadh
... poskramiacz tytanów… Był chyba autorytetem dla każdego. – Ty jesteś Emmi, tak? Emmi… Tremblay? – spytał obojętnie, stając nad blondynką, która spięta siedziała na łóżku.
– Tak jest! – odpowiedziała po żołniersku, ale zaraz przypomniała sobie, że jest środek nocy. – Tak, to ja… Kapitanie… – powiedziała cicho i nieśmiało. Aż zaczęła drżeć… On wiedział, jak się nazywa! A po chwili na dodatek… usiadł obok niej na łóżku.
– Widziałem, jak walczyłaś w Troście… Nieźle sobie radziłaś… – mruknął. Emmi niepewnie na niego spojrzała. Cały czas miał taką samą minę, żeby nie wiedzieć co. Taką po prostu… znudzoną. Ale jednocześnie dziewczyna przyłapała się na myśli, że kapitan jest nad wyraz przystojny. Aż niekontrolowanie przygryzła własną wargę.
– Dzie… Dziękuję… – wydukała i prędko spuściła wzrok. Z kolei Levi badawczo jej się przyjrzał.
– Wiesz, że jutro możesz zginąć? – spytał z taką obojętnością, że aż Emmi przeszły dreszcze.
– Tak… Wiem… – odpowiedziała cicho, chowając głowę między ramionami.
– Ale nie rób tego. Martwa do niczego się nie przydasz – mruknął. Dziewczyna czuła jego obecność w tym ciasnym pokoju aż za dobrze. Teraz na dodatek miała wrażenie, że mężczyzna dotknął jej dłoni... A może tylko jej się wydawało. – Całe życie przed tobą… Masz jakieś rzeczy, które chciałabyś zrobić przed śmiercią? – pytał swoim znudzonym tonem. – Bo może się okazać, że nie masz na nie za wiele czasu… – dodał.
Emmi popatrzyła prosto na niego swoimi dużymi, zielonymi oczyma. On ...
... odwzajemnił spojrzenie, a dziewczyna w ciemności zobaczyła jego chłodne, niebieskie tęczówki. Na dodatek uniósł lekko brwi, jakby w pytającym geście. Ona aż przestała zwracać uwagę na wydźwięk jego słów. Na ciągłe napomykanie o śmierci. Patrzyła na niego… I uświadomiła sobie, że jest taka rzecz, której koniecznie chciałaby spróbować przed śmiercią, a przecież koniec jej żywota mógł nadejść lada dzień… Ale gdy tylko w jej głowie pojawiła się taka myśl, spaliła buraka i odwróciła wzrok.
– Hm? O co chodzi? – spytał Levi, chyba jednak doskonale wiedząc, co dziewczyna ma na myśli. Przybliżył się do niej i złapał wargami jej płatek ucha.
– Kapitanie! – znowu poderwała się Emmi, nieco wystraszona jego działaniami.
– Shh… Wiesz, ja też mogę jutro umrzeć… – mruknął, a zanim ona się spostrzegła, pchnął ją na łóżko i już był nad nią. Niemal krzyknęła, ale Levi zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem, jednocześnie obmacując jej pierś przez koszulę. Dziewczyna była drobnej budowy, piersi nie miała zatem dużych… Ale jemu w zupełności to wystarczało. Przerwał pocałunek, by na nią spojrzeć… I dotarło do niego, że może jest dla niej zbyt brutalny. Dziewczyna wyglądała bowiem na wystraszoną i zawstydzoną. Co najmniej, jakby do jej łóżka zawędrował jakiś tytan, a nie przystojny żołnierz. Jednak dało się w niej dostrzec takie pragnienie. Bo ona rzeczywiście chciała więcej. Levi jej się podobał, podziwiała go pod każdym względem, był dla niej jak bohater… Mężczyzna postanowił grać nieco ...